Test Kirsti Buick opierał się na prostym założeniu. Dziennikarka przez dwa tygodnie wykonywała ćwiczenie "dead bug" (pol. martwy robak). Redaktorka w ciągu czternastu dni całkiem sporo dowiedziała się na temat tego, w jaki sposób ta popularna pozycja działa nie tylko na mięśnie brzucha, ale też całego rdzenia (czyli mięśni brzucha, a także tych zlokalizowanych na plecach, odpowiadających za poprawą pozycję kręgosłupa).
Na początku Kirsti przypomniała wypowiedź jednej z trenerek, która podkreślała, jak ważne są mocne mięśnie tzw. rdzenia. Silne mięśnie, o których mowa, wpływają nie tylko na sam kręgosłup, lecz także na prawidłową postawę naszego ciała. Właściwa postawa jest potrzebna, aby unikać kontuzji, a także więcej wynosić z treningów. We wzmocnieniu tych mięśni ma pomóc "dead bug". Jak poprawnie wykonać ćwiczenie?
Na początku Kirsti zdała sobie sprawę, że... ćwiczenie wcale nie jest takie łatwe, na jakie wygląda. Pierwsze powtórzenia sprawiały problem z właściwym skoordynowaniem ciała. Na szczęście w miarę kolejnych powtórzeń ciało i mózg opanowały powtarzanie kolejnych ruchów. Buick zauważyła, że już po kilku dniach zdecydowanie mniej bolały ją plecy, co pozytywnie wpłynęło na wykonywanie innych ćwiczeń. Dziennikarka zwróciła również uwagę na fakt, że po tygodniu poprawiła się też jej wytrzymałość podczas codziennego joggingu.