Jak wyglądało życie Iwony przed metamorfozą? Jak sama przyznaje brakowało jej pewności siebie i unikała kontaktu z innymi ludźmi.
"W tamtym okresie gdybym mogła nie wychodziłabym z domu, tylko leżała w łóżku z jedzeniem. Dieta praktycznie nie istniała - jadłam co popadnie, kiedy tylko mogłam. Zaczynałam dzień od słodkich przekąsek i tak go kończyłam. Obiady były podwójne, a słodkie napoje lały się litrami. Aktywność fizycznej była zerowa. Nawet do szkoły, do której miałam kilometr podjeżdżałam autobusem. Wf-u unikałam przynosząc ciągle zwolnienia" - mówi.
Jej waga dobiła do 137 kilogramów przy 173 cm wzrostu.
Decyzję o rozpoczęciu odchudzania Iwona podjęła spontanicznie.
"Pewnego dnia stwierdziłam, że mam już dość wysłuchiwania obraźliwych uwag i szeptów za moimi plecami" - mówi.
Początki jednak nie były łatwe. Iwona wypróbowała kilkanaście różnych popularnych diet, jednak nie udało jej się osiągnąć satysfakcjonującego i długotrwałego efektu. Przyznaje, że gubiła na nich po kilka kilogramów, jednak one szybko wracały i musiała się zmagać z efektem jojo.
"Wtedy nie miałam pojęcia, czym jest zdrowa, odpowiednio zbilansowana dieta, a nie chciałam nikogo prosić o pomoc, ponieważ z moim wcześniejszym wyglądem, praktycznie każdy stawiał mnie na straconej pozycji" - mówi.
Kiedy Iwona upewniła się, że modne w Internecie diety nie przynoszą efektów postanowiła sama poeksperymentować. Pierwszym krokiem było wyeliminowanie z diety słodyczy oraz fast foodów, które zawierają mnóstwo cukru, soli i wzmacniaczy smaku.
Wprowadziła też tzw. kary i nagrody - gdy zjadała coś niezdrowego, czego powinna unikać, ograniczała kaloryczność kolejnego posiłku. Jeżeli natomiast przez cały tydzień trzymała się ściele diety, pozwalała sobie raz w tygodniu na popularny ostatnio tzw. cheat meal, czyli oszukany posiłek. Zjadała coś małego, co najbardziej lubi, a niekoniecznie jest zdrowe.
Iwona zrezygnowała też z białego pieczywa, makaronów i słonych przekąsek. Zaczęła unikać smażonych dań i zaczęła je przygotowywać w dietetyczny sposób - na parze, piekąc czy gotując.
Jednocześnie postanowiła prowadzić dziennik diety - dokładnie planowała i rozpisywała spożywane posiłki, wraz z ich kalorycznością.
Oto, jak wyglądał jej przykładowy jadłospis:
I Śniadanie: naleśniki z ciemnej mąki z ulubionymi świeżymi owocami
II Drugie śniadanie: koktajl owocowo-warzywny
III Obiad: filet z kurczaka zapiekany w platkach owsianych z warzywami
IV Podwieczorek: domowe ciasteczka z amarantusa
V Kolacja: jajka lub biały twaróg z warzywami
Iwona postanowiła zwiększać swoją aktywność fizyczną stopniowo. Na początek wybrała długie spacery.
"Ciężko mi było w tym okresie zawiązać buta, a co dopiero zacząć intensywnie uprawiać sport. Dopiero gdy udało mi się zejść poniżej 100 kg, zaczęłam próbować biegać albo jeździć na rowerze" - mówi.
Przełomowy moment nastąpił, gdy zapisała się na siłownię. Początki nie były łatwe: "Nie mogłam wtedy jeszcze na siebie patrzeć i wydawało mi się, że każdy się ze mnie śmieje. Mimo to postanowiłam się nie poddawać i przetrwać ten ciężki czas" - przyznała.
To był jeden z gorszych momentów Iwony, podczas całej przygody z odchudzaniem, jednak udało jej się pokonać kryzys i się nie poddać. Zaczęła zauważać pierwsze efekty zdrowej diety i regularnych treningów, a jej pewność siebie zaczęła wzrastać.
Dzisiaj Iwona nie wyobraża sobie życie bez treningów! "Sport stał się moim uzależnieniem i lekiem na gorsze dni! Fitness, siłownia, rower... Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo. Gdy brakuje mi motywacji wiem, że po treningu pojawi się uśmiech na mojej twarzy" - przyznaje.
Iwona przyznaje, że jej największym motywatorem jest jej instruktorka Karolina, która zawsze utwierdza ją w przekonaniu, że nie ma rzeczy niemożliwych, a przy okazji zaraża swoją energią i optymizmem.
"Gdyby nie jej pomoc, moje ciało w dalszym ciągu wyglądałoby tak samo, a ja bym się szybko poddała. Mam też wielu przyjaciół, którzy potrafią mnie doprowadzić do pionu, kiedy chcę już odpuścić. Jestem im za to bardzo wdzięczna" - mówi.
Iwona nigdy nie czuła się pewniej we własnym ciele. Obecnie waży 71 kilogramów, a jedynym śladem, który został po jej dawnej figurze jest nieco rozciągnięta skóra na brzuchu. Iwona przykłada dużą uwagę do jej pielęgnacji - robi regularne masaże tej partii ciała, domowe peelingi i stosuje specjalne kremy. Efekty są już widoczne gołym okiem - skóra jest coraz bardziej jędrna i sprężysta.
Iwona podkreśla, że największa przemiana nie zaszła w jej ciele, ale w jej głowie.
"Ze smutnej, zamkniętej w sobie dziewczyny, stałam się osobą otwartą na świat i ludzi. Zaczęłam spełniać swoje marzenia - zostałam instruktorką Bokwa, doradcą dietetycznym i cały czas kształcę się dalej pod tym katem. W przyszłości chciałabym pomagać osobom z problemami z którymi ja też kiedyś się zmagałam" - mówi.
Dzisiaj Iwona jest otwarta na świat i nowe wyzwania. Chociaż, jak sama przyznaje, wciąż walczy z nieśmiałością. "Trudno tak nagle przestawić myślenie, gdy jeszcze niedawno nazywano mnie grubasem. Jednak wiem, że stać mnie na dużo więcej niż mi się samej wydaje i że nie ma rzeczy niemożliwych" - mówi.
Iwona nadal pracuje nad sylwetkę, a jeżeli chcielibyście śledzić jej zmagania zapraszamy na jej stronę na Facebooku - Bo wszystko zaczyna się w głowie.