Popularna trenerka fitness pokazała jak wygląda jej ciało, kiedy nie pozuje do zdjęć

Instagram to miejsce gdzie wszystko musi być idealne. Piękne uśmiechy, kaloryfer na brzuchu i duże pośladki. Anna Victoria to trenerka fitness, która pokazuje jak jest naprawdę, kiedy nie musi pozować do zdjęć.

Anna Victoria to popularna trenerka fitness

W sieci obserwuje ją ponad 1,3 miliona fanów, a ona sama wielokrotnie była na okładkach fitnessowych magazynów. Anna Victoria ma boskie ciało, pięknie wyrzeźbiony brzuch i krągłe pośladki. Gwiazda Instagrama chętnie chwali się tym w sieci, ale post, który opublikowała jakiś czas temu poruszył wiele osób. Niektórzy czuli się wręcz oszukani, ale czy mieli do tego powody? 

 

Trenerka fitness pokazuje jak naprawdę wygląda jej brzuch 

Sześciopak na brzuchu nie bierze się znikąd. To kwestia dobrze zbilansowanej diety i oczywiście regularnych treningów. Patrząc na umięśnione fit girls na Instagramie wzdychamy z zazdrości, ale czy one naprawdę tak wyglądają? 

Anna Victoria postanowiła opublikować zdjęcia, na którym siedzi, a zza legginsów wylewają się... fałdki! 

 

Pomyślicie: "Jakim cudem, przecież ma kaloryfer na brzuchu?". Blogerka postanowiła to wyjaśnić w poście. Anna Victoria pisze w nim o tym, że Instagram jest cudownym miejscem, w którym można dzielić się wspaniałymi rzeczami, ale nie można też przez to popadać w kompleksy, bo każdy jest inny. Fani u niej na zdjęciu widzą idealne i ciało i często piszą do niej "Nigdy nie będę tak szczupła i szczęśliwa jak Ty". Blogerka zwraca jednak uwagę na to, że te słowa wcale jej nie cieszą. Post, w którym pokazuje jak naprawdę wygląda bez pozowania do zdjęcia ma być jeszcze większą motywacją niż te z idealną formą. 

Fani są zachwyceni tym postem, ale niektórzy czują się oszukani. Większa część czuje się jednak zainspirowana. 

 

To nie pierwszy raz, kiedy Anna Victoria pokazuje na zdjęciach, że przybierając odpowiednią pozę nasze ciało może wyglądać zupełnie inaczej. Gwiazda zachęca przede wszystkim do tego, żeby pokochać siebie. 

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.