Pamiętam jak sama kilka miesięcy temu niepotrzebnie się denerwowałam. Leżałam jakiś czas wcześniej w szpitalu. Miałam bardzo złe wyniki badań, podejrzenie o białaczkę lub inny nowotwór. Na szczęście okazało się, że to była bakteria, która zrujnowała mój system odpornościowy. Poproszono mnie, żebym po upływie kilku miesięcy powtórzyła badania. Odebrałam wyniki i co? Żeby je odczytać, sięgnęłam do Google. Wyrok był jednoznaczny: "Białaczka". Wpadłam w panikę. Pomyślałam, że to nie tylko bakteria zatruła mi wcześniej życie. Po nieprzespanej nocy wylądowałam u lekarza, który powiedział, że to zupełnie normalne po takiej chorobie i nic mi nie dolega. Ja miałam szczęście, ale ile jest takich osób, które nie idą do lekarza, szukają w sieci i same zaczynają się leczyć?
Okazuje się, że w Wielkiej Brytanii co druga kobieta, zamiast iść do lekarza, sięga do Internetu, sama dokonuje diagnozy, a następnie idzie do apteki i bez uprzedniej konsultacji ze specjalistą czy nawet farmaceutą, zaczyna przyjmować leki. Co piąta z kolei, podejrzewała u siebie tak poważne choroby jak: nowotwory, sepsa czy wirus HIV właśnie na podstawie tego, co znalazła w sieci.
Brytyjski dziennik "Daily Mail" opublikował ciekawe badania.
1. Rak piersi
2. Inne formy chorób nowotworowych
3. Pleśniawka
4. Nadciśnienie
5. Astma
6. Artretyzm
7. Depresja
8. Cukrzyca
9. Problemy związane z życiem seksualnym
10. Problemy z tarczycą
1. Bezsenność
2. Bóle głowy
3. Depresja
4. Niepokój
5. Kurcze mięśni
6. Skurcze żołądka
7. Przewlekłe bóle mięśni
8. Przemęczenie
9. Swędzenie
10. Wrażliwość skóry
Dlaczego - zamiast pójść do lekarza - szukamy pomocy w sieci? Bo tak jest szybciej, taniej, łatwiej. Okazuje się jednak, że zaczynamy od wpisania symptomów a Googla a nie np.: od rozmowy z kimś bliskim, bo najzwyczajniej w świecie się wstydzimy.
Tylko czy warto ryzykować i przyjmować niewłaściwe leki, denerwować się, gdy nie ma ku temu podstaw lub w najgorszym wypadku: przeoczyć poważną chorobę?