Obserwując ją na co dzień, prawdopodobnie nikt nie przypuszczałby, że ma tak nietypowe hobby. Lulu, bo tak właśnie brzmi jej pseudonim, pokochała pole dance. Pokochała do tego stopnia, że mimo swojej wagi występuje przed publicznością.
Dyscyplina wymaga niesamowitej sprawności i więcej wspólnego ma z akrobatyką, niż ze zwykłym tańcem, w związku z czym Luayne nie jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi elementami, świetnie radzi sobie jednak z kompleksem wagi.
Pole dance wymaga wiele siły, elastyczności oraz wytrzymałości. Treningi wzmacniają i kształtują sylwetkę, bo mięśnie ramion, ud, brzucha oraz pośladków pracują bardzo intensywnie. Wzrasta wytrzymałość i bardzo poprawia się ogólna sprawność fizyczna. Ale nie zapomianjmy o najważniejszym - pole dance to nie tylko korzyści dla ciała. Luayne Barber jest żywym przykładem tego, że uczestnictwo w zajęciach podnosi pewność siebie, poczucie własnej wartości oraz świadomość własnego ciała.
W Hanover, w stanie Maryland w USA, gdzie mieszka Lulu, zna ją każdy. Jest jedną z najaktywniejszych tancerek na rurze. Naukę rozpoczęła 5 lat temu po urodzeniu pierwszego dziecka. Dla profesjonalistek nie jest żadną konkurencją, ale trzeba przyznać, że po to, aby przy tej wadze brać udział w takich zajęciach, trzeba mieć sporo odwagi.
W wywiadzie dla magazynu Closer powiedziała:
- Zawsze chciałam tego spróbować, ale martwiłam się, co ludzie pomyślą. Kiedy jednak zobaczyłam, że niektóre kobiety chodzą w szpilkach i obcasach bez względu na to, ile ważą, poczułam się o wiele lepiej.
Wspomina również, że dzięki tańcu na rurze zmieniła perspektywę i zaczęła poszerzać horyzonty. Po kilku lekcjach wiedziała już, że to jest to i pierwszy raz poczuła się seksownie.
Lulu ma swoją prywatną rurę w domu i jest naprawdę zaangażowana. Ma coraz więcej fanów i otworzyła swój własny kanał na youtube.com, gdzie bez skrępowania dzieli się z innymi postępami w nauce. Jej najwierniejszym fanem pozostał mąż.
- Nie pozwolę, by moja waga mnie zatrzymała i nie pozwoliła robić tego, co kocham - mówiła w wywiadzie.
Na występy zakłada wysokie, czerwone szpilki, a dodatkowe kilogramy nie powstrzymują jej przed staniem na głowie, czy robieniem szpagatów. Wie, że tancerki nazywają ją grubasem i wielorybem , mimo tego postanowiła trenować dalej. Rezultaty są zresztą widoczne, bo - po narodzinach swojego drugiego dziecka - pole dance pozwolił jej schudnąć.
W tym momencie pojawia się słuszna konkluzja: sport może uprawiać każdy i nie dla każdego będzie oznaczać to samo. Jednej osobie pozwoli zrzucić zbędne kilogramy, innej zachować szczupłą sylwetkę i troszczyć się o swoje zdrowie. Jednak jest swego rodzaju sposobem na życie, pozwala cieszyć się swoim ciałem, niezależnie od tego jakie ono jest. Dlatego ruszajmy się!