I mimo że dietetycy od lat powtarzają, że nie ma czegoś takiego jak dieta-cud, zainteresowanie dietami, które rzekomo pozwalają zgubić kilka kilogramów w zaledwie kilka dni, nie maleje. Niektórzy zwracają się np. ku diecie jogurtowej, która pozwala schudnąć kilka kilo w dwa tygodnie, ale inni szukają czegoś jeszcze szybszego.
Jedną z takich diet jest dieta baletnicy. Reklamowana jako ta, która w szybkim czasie pozwoli osiągnąć sylwetkę zbliżoną do figury tancerki, wymaga wiele samozaparcia, wysiłku i bardzo dobrego zdrowia, a jej efekty mimo wszystko potrafią rozczarować — chociaż zależy to od tego, z jakim nastawieniem rozpoczynamy ową metodę odchudzania.
Niektórzy uważają, że nazywanie tego reżimu dietetycznego dietą jest grubą przesadą, gdyż znacznie bardziej przypomina on zwykłą głodówkę. I nic dziwnego, gdyż w najpopularniejszym wariancie przez pierwsze dwa dni nie wolno nam nic jeść, za to należy dużo pić — około trzech litrów wody. Dopuszczalny jest też maksymalnie litr kawy lub niesłodzonej herbaty. W kolejnych dniach albo raczej cyklach — gdyż dieta składa się z pięciu dwudniowych cykli — jest nieco lepiej, bo stopniowo wdrożone zostają różne produkty spożywcze. Wszystko to sprawia, że dieta baletnicy to jedna z najbardziej rygorystycznych, a jednocześnie niezbilansowanych diet, jakie istnieją. Pozwolić sobie mogą na nią jedynie zdrowe, dorosłe osoby, gdyż w czasie jej trwania dochodzi do znacznego obciążenia organizmu.
- Dzień 1 i 2: Maksymalnie litr wody, niesłodzonej herbaty lub kawy (może być z chudym mlekiem);
- Dzień 3 i 4: Nie więcej niż trzy odtłuszczone serki naturalne lub jogurty; należy zadbać o to, by ilość płynów nie przekroczyła 2,5l dziennie;
- Dzień 5 i 6: Nabiał zastępujemy ziemniakami, których wolno nam zjeść około 11 (średnich). Możemy też zwiększyć ilość płynów do około trzech litrów;
- Dzień 7 i 8: W tych dniach ilość płynów zostaje bez zmian, natomiast zamiast ziemniaków wolno nam zjeść do pół kilograma białego mięsa, przygotowanego w sposób dietetyczny — tzn. na parze i bez żadnych przypraw;
- Dzień 9 i 10: W ostatnich dniach ograniczenia ilościowe znikają — wolno nam zjeść tyle zielonych warzyw (ogórki, sałata, brokuły) oraz pomidorów, ile tylko chcemy.
Dodatkowo zaleca się, by od mniej więcej trzeciego dnia rozpocząć aktywność fizyczną (brzuszki, jazdę na rowerku treningowym czy przysiady) i kontynuować ją już do końca. Do końca życia, dodajmy — bo nic nie jest lepszą gwarancją zachowania szczupłej sylwetki niż aktywność fizyczna i zdrowe odżywianie.
Najprościej rzecz ujmując: znacznych, choć prawdopodobnie krótkotrwałych. Dieta baletnicy niewątpliwie sprawi, że stracimy na wadze — jej autorzy przekonują, że może to być nawet od 10 do 12 kg w ciągu stosowania diety. I faktycznie, nie jest to wykluczone, w internecie można znaleźć zadziwiające zdjęcia po wpisaniu frazy "dieta baletnicy przed i po". Należy jednak pamiętać, że tak szybka utrata wagi nie wiąże się ze znikaniem tkanki tłuszczowej, tylko w większości z utratą wody z organizmu. Dlatego też, gdy tylko powrócimy do zwykłego trybu życia, bardzo prawdopodobne jest wystąpienie efektu jo-jo. Bronić się przed tym można stopniowym zwiększaniem racji żywieniowych (zamiast natychmiastowego obżarstwa), jednak wbrew zapewnieniom twórców, nie ma gwarancji, że kilogramy nie powrócą.
Co więcej, dieta baletnicy powoduje znaczne spowolnienie metabolizmu, co z kolei może powodować problemy przy próbach dalszego odchudzania. Nie ma więc sensu rozpoczynać klasycznej terapii odchudzającej za pomocą diety baletnicy, tak jak i nie ma sensu przedłużanie tej pół-głodówki o kolejne dni.
Jak się okazuje, dieta baletnicy faktycznie może zdziałać cuda, ale tylko na krótką metę. Jeśli więc mamy silny organizm, silną wolę i absolutnie musimy stracić te kilka kilogramów wagi, żeby np. wcisnąć się w sukienkę na imprezę za dwa tygodnie, warto ją rozważyć — mając na uwadze wszelkie możliwe negatywne konsekwencje zdrowotne. Jeśli jednak zależy nam na świetnym wyglądzie na dłużej, znacznie lepiej zainteresować się innymi popularnymi dietami dla urody, jak np. dietą Chodakowskiej.