Mam 23 lata i kilkanaście prób, podczas których usilnie próbowałam zgubić zbędne kilogramy. Z mniejszymi i większymi sukcesami ostatecznie zawsze kończyło się na tym samym - powrocie do niezdrowych nawyków i nieregularnych posiłków. Ostatecznie w 2013 roku, po zatrudnieniu w kolejnej firmie, pierwszy raz bez skupiania się na dodatkowych centymetrach w obwodzie swojego ciała, udało mi się zrzucić ok. 8 kg.
Oczywiście byłam zadowolona z efektów, jednak przypłaciłam to całodniowymi głodówkami , co oczywiście odbiło się na moim zdrowiu i samopoczuciu. Całymi dniami czułam się zaspana, zmęczona i ciągle marzyłam o łóżku. Pod koniec zeszłego roku postanowiłam wziąć się w garść i zrobić coś ze sobą.
Przejrzałam dosłownie setki opublikowanych w internecie diet i miałam jeden wniosek - każda z nich nastawiona jest na szybkie, co nie znaczy długotrwałe efekty. Większość z nich nie sprawiała wrażenia zdrowych, a ja nie miałam zamiaru po raz kolejny niszczyć swojego organizmu czymś w rodzaju diety kopenhaskiej (tzw. 13dniówki).
Postanowiłam wybrać się do Poradni Dietetycznej "halsa" przy Alejach Jerozolimskich w Warszawie. Umówiłam się na wizytę z dietetyczką Anetą Łańcuchowską, która przeprowadziła ze mną "wywiad" na temat moich żywieniowych przyzwyczajeń. Rozmowę zaczęłyśmy od ważenia oraz analizy składu masy ciała . Następnie przedstawiłam swój plan dnia, uwzględniając godziny posiłków oraz produkty, które najczęściej jem.
Dietetyczka spytała mnie również o problemy zdrowotne, które trzeba by było uwzględnić przy komponowaniu diety. Na szczęście jestem całkowicie zdrowa, więc w moim przypadku nie było to konieczne.
Wnioski były następujące: jem za mało i w zbyt dużych odstępach czasu, przez co organizm musi odkładać tkankę tłuszczową, aby mieć energię do końca dnia.
Wśród ulubionych produktów brakowało przede wszystkim warzyw, owoców i ryb. Posiłki nie były poprawnie zbilansowane. Nie pomagały również sosy dodawane do mięsa.
Moje przyzwyczajenia, według mnie zdrowe, wcale takie nie były, zwłaszcza brak pieczywa i ziemniaków czy ograniczanie makaronów. Miałam rację natomiast w przypadku unikania słodyczy, jedzenia ostatniego posiłku do godz. 20 i picia wyłącznie napojów niegazowanych (wyjątkami są spotkania ze znajomymi, gdzie towarzyszyły nam kolorowe drinki).
Moja waga: 68 kg
Cel: 60 kg, nauczenie się zdrowych nawyków, jedzenie 5 posiłków dziennie i picie większej ilości wody
Dostałam dietę składającą się z 7 różnych zestawów, gdzie łączna ilość kalorii to 1200 kcal. Dieta jest różnorodna, 3 razy w tygodniu pojawia się w niej mięso, 3 razy w tygodniu ryby, najwiecej jest warzyw i owoców. Nacisk na spożywanie co najmniej 2 litrów płynów dziennie.
Moje odchudzanie ma trwać 2 miesiące. Trzymajcie za mnie kciuki!