Śledź postępy Agnieszki na bieżąco!
Euforia, to naturalne, pojawiła się po ważeniu i kilku komplementach od koleżanek z pracy, że widać zmianę, że super, itd.. Do tego satysfakcja z ćwiczeń, które wreszcie podjęłam na serio i regularnie. Zaczynam rozumieć fenomen "endorfin", o którym tyle mówi Ewa Chodakowska!
Zwątpienie przyszło tylko raz, w niedzielę, kiedy cały dzień spędzałam sama w domu i miałam po prostu za dużo niczym niezagospodarowanego czasu. Przyznaję się bez bicia, o 12:00 rzuciłam się na świeżą bułeczkę z serem pleśniowym i wypiłam dwa kubki wody z sokiem malinowym. Tego było mi trzeba, ta słodycz wydała mi się niesamowita po takim okresie wstrzemięźliwości.
Opamiętanie przyszło jednak szybko i już do wieczora trzymałam się zasad i jadłam tylko dania przygotowane przez Perfect Diet. A wieczorem jeszcze spaliłam 300 kcal na rowerku stacjonarnym i wydaje mi się, że trochę odrobiłam chwilę słabości. Nie wiem, czy to ma sens, ale na pewno poczułam się lepiej, trochę rozgrzeszona.
Dania w diecie są naprawdę pyszne, nigdy się nie powtarzają, a do tego ładnie podane, więc w pełni zaspokajają głód oraz moją potrzebę urozmaicenia. W tym tygodniu hitem był dla mnie lekki bigos z szynką drobiową, pyszny był też mus śliwkowy z razową macą i rewelacyjne pieczone udka z kurczaka w miodowo-musztardowej marynacie z brązowym ryżem i surówką z fasoli szparagowej.
Będzie mi tych pudełek brakować, ale też ogromnie cieszę się już na czas, w którym pod kierunkiem Pani Dietetyk zacznę gotować sama, bo to będzie dopiero wielka zmiana. Mam nadzieje, że na całe życie...
dieta