"Nie jedz palcami, masz łyżeczkę" - okazuje się, że ta porada może wcale nie być dobra. Dzieci, które nie są karmione przez dorosłych, a same sięgają po jedzenie palcami, są nieco szczuplejsze. Ta zasada sprawdza się w szczególności w odniesieniu do niemowląt - podaje Daily Mail.
Zespół naukowców przewodzony przez dr Ellen Townsend (psycholog) obserwował sporą grupę dzieci (najmłodsze miały 20 miesięcy, najstarsze 6 lat) - 92 maluchów, którym pozwolono jeść palcami i 63, które karmiono łyżeczką. Pierwsza grupa dostała między innymi: pocięte w paseczki owoce, paluszki chlebowe, druga otrzymała podobne jedzenie, ale inaczej przygotowane. Testowano aż 151 różnych potraw, które klasyfikowano na zasadzie składników odżywczych: węglowodany złożone, cukry proste oraz dań np.: lasagne.
Okazało się, że dzieci wciąż zachowują się bardzo wybiórczo i są rzeczy, które jedzą chętnie oraz takie, których unikają. Ciekawa obserwacja dotyczy jednak tego, że dzieci z grupy jedzącej palcami, chętniej wybierają węglowodany złożone, a karmione pociechy jadły więcej cukrów prostych.
- Najważniejszy jest umiar w jedzeniu. Dzieci, które same sięgają po pokarm, mają czas na to, żeby zapoznać się z fakturą jedzenia, zapachem, same decydują o tym, ile zjedzą, dlatego takie rozwiązanie jest dużo bardziej korzystne niż karmienie dzieci na siłę - mówi dr Townsend.
Metoda "za mamusię, za tatusia" nie jest najlepsza. Gdy maluchy same wybierają to co i ile zjedzą, nabierają zdrowych nawyków i uczą się dozować.
- Naturalne jest to, że dzieci się nie głodzą i same upomną się o jedzenie - mówią autorzy badania.