Fleksitarianie - trochę wegetarianie, a trochę nie. Czy taka dieta ma sens? Jak wpływa na zdrowie?

43 procent Polaków nie je mięsa lub stara się go unikać. Na tych drugich mówimy fleksitarianie. Lubią zjeść dobrego steka, nie odmówią hamburgera. Czy to jeszcze wegetarianizm? Czy taka dieta ma sens?
Zobacz wideo

Z raportu agencji IQS wynika, że 43 procent Polaków nie je mięsa lub stara się go unikać. To tzw. fleksitarianizm, czyli "elastyczny wegetarianizm". Fleksitarianie odżywiają się warzywami, owocami i innymi produktami pochodzenia roślinnego, ale od czasu do czasu dopuszczają zjedzenie mięsa lub ryb. Z reguły sięgają wtedy po mięso dobrej jakości, ze sprawdzonych źródeł, raczej unikają okrytego niesławą drobiu z marketów. Fleksitarianizm bywa krytykowany przez zatwardziałych wegetarian, jednak okazuje się, że to bardzo zdrowy sposób odżywiania się. - Fleksitarianizm polega na znacznym ograniczeniu spożycia mięsa. Pomimo fikuśnej nazwy, jest to chyba jedna z najlepszych odmian wegetarianizmu, ponieważ wielokrotnie zauważa się, że pewien minimalny udział produktów zwierzęcych zawierających żelazo, cholesterol, kwasy tłuszczowe pochodzące chociażby z czerwonego mięsa i jaj oraz ryb są niezbędne organizmowi do harmonijnego rozwoju - mówi Jakub Mauricz, dietetyk, specjalista suplementacji sportowej. 

Monika - 43-letnia fotografka z Warszawy przestała jeść mięso mniej więcej 5 lat temu. - Zrezygnowałam z niego ze względu na to, jak się je pozyskuje - hodowle przemysłowe to takie średniowieczne formy tortur dna zwierzętach - mówi. Zrezygnowała, ale nie całkowicie. Mniej więcej raz na pół roku pozwala sobie na mięsny posiłek na mieście. - Gdy już sięgam po mięso, to w pierwszej kolejności jest to wołowina, czasem gęś lub kaczka. Co o tym decyduje? Słucham organizmu. Czasem, gdy pomyślę np o lunchu roślinnym, mam poczucie że równie dobrze mogłabym zjeść styropian. Wtedy decyduję się na posiłek z mięsem. Gdy w restauracji zamawiam danie wege i z rozpędu zostanie np. polane tłuszczem zwierzęcym ze skwarkami, to też zjem. Skoro zwierzak i tak został już zabity, żebyśmy mogli go zjeść, to nie godzi się wyrzucać go do śmieci - dodaje. Monika prowadzi intensywny tryb życia, czasem pracuje po kilkanaście godzin na dobę, mimo to chwali sobie dietę bezmięsną, dobrze się czuje, regularnie robi badania - jest zdrowa, jej organizmowi niczego nie brakuje. Bardzo lubiła mięso i ślini się na myśl o tatarze

Patryk - 33-letni grafik komputerowy z Warszawy nie je mięsa od 8 lat. Nie je, ale tylko w tygodniu, bo w weekendy pozwala sobie na mięsną ucztę. - Od kiedy odżywiam się w ten sposób znacznie lepiej się czuję, zgubiłem kilka nadprogramowych kilogramów, poprawiły się wyniki badań (wcześniej miałem problem z poziomem cukru). Wybieram mięso dobrej jakości, przeważnie wołowinę, jagnięcinę, nie przepadam za drobiem. Unikam paczkowanych wędlin, kiełbas i parówek faszerowanych konserwantami - mówi Patryk. Jeśli ma czas - mięsne posiłki przygotowuje sam, ale lubi też zjeść w dobrej restauracji. Cieszy się, że ograniczając spożycie mięsa, przyczynia się tym samym do ograniczenia emisji zanieczyszczeń związanych z jego produkcją. Uważa się za wegetarianina? - Nie przykładam uwagi do tego typu nomenklatury, nie ma dla mnie znaczenia, nie zastanawiam się nad tym, czy jestem wegetarianinem, czy nie - dodaje.   

Najwięcej aminokwasów zawierają produkty pochodzenia zwierzęcego, takie jak mięso, mleko, sery i jajka, wśród produktów roślinnych aminokwasy znajdziemy w nasionach roślin strączkowych, produktach zbożowych, warzywach i owocach.Najwięcej aminokwasów zawierają produkty pochodzenia zwierzęcego, takie jak mięso, mleko, sery i jajka, wśród produktów roślinnych aminokwasy znajdziemy w nasionach roślin strączkowych, produktach zbożowych, warzywach i owocach. Fot. Shutterstock

Co na to dietetyk? Czy Monikę i Patryka można nazwać wegetarianami? - Moim zdaniem tak, bo różne formy wegetarianizmu opierają się na pewnym, czasowym, bądź całkowitym zakazie spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego, nie tylko w odniesieniu do mięsa, podrobów i ryb, ale także do jajek i nabiału. A wiec, o ile fleksitarianizm nie może być uznany za dietę wegańską, o tyle za formę diety wegetariańskiej jak najbardziej - uważa Jakub Mauricz. 

Korzyści wynikające z ograniczenia mięsa w diecie

W krajach wysoko rozwiniętych spożywa się więcej mięsa, niż wynika to z zapotrzebowania organizmu na ten składnik pokarmowy. Jemy za dużo białka zwierzęcego, a z kolei za mało roślinnego, dieta jest zbyt kaloryczna, a za mało odżywcza. To niekorzystne proporcje dla naszego zdrowia. Fleksitarianizm jest doskonałym rozwiązaniem dla osób, które chcą się zdrowiej odżywiać, ale jednocześnie nie wyobrażają sobie życia bez mięsa. Oto najważniejsze korzyści dla naszego organizmu płynące z diety zakładającej ograniczenie posiłków mięsnych:

  • obniżenie poziomu cholesterolu
  • obniżenie ciśnienia krwi
  • obniżenie masy ciała  
  • zmniejszenie ryzyka chorób serca
  • zmniejszenie ryzyka wystąpienia cukrzycy
  • zmniejszenie ryzyka wystąpienia  nowotworów

Fleksitarianie są eko

Ograniczenie spożycia mięsa, poza korzyściami dla naszego zdrowia, ma też inne. Przede wszystkim, kupując mięso świadomie, ze sprawdzonych źródeł, przyczyniamy się do poprawy warunków życia zwierząt hodowlanych. Poza tym, zgodnie z danymi udostępnianymi przez Chatman House - przemysłowa produkcja mięsa jest jednym z winowajców obecnych zmian klimatycznych. Przyczynia się do wylesiania, zanieczyszczeń środowiska oraz nadmiernego zużycia wody. Ograniczając spożycie mięsa, jest ogromną ulgą dla naszego środowiska. 

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.