Spożywanie alkoholu może obniżyć formę o ok. 15-20%" - ostrzegają trenerzy!

"Ciężko trenuję, dbam o siebie, więc dlaczego w weekend miałbym nie wypić kilku piw czy drinków" - mówi 25-letni Piotr, który od kilku lat regularnie ćwiczy na siłowni i jeździ na rowerze. Sporo osób po dłuższym biegu lubi sobie dogodzić piwkiem, twierdząc, że to idealny sposób na uzupełnienie utraconych podczas wysiłku elektrolitów. Czy jednak alkohol nie sprawi, że trudniej będzie nam dotrzeć do celu? O tym rozmawiamy ze specjalistą.

Tak, na co dzień bardzo dbamy o zdrowie: biegamy, pływamy, jeździmy na rowerze, trenujemy na siłowni, chodzimy na zajęcia fitness - każdy ma coś, co lubi najbardziej. Dbamy też o to, aby nasza codzienna dieta zawierała jak najmniej przetworzonych produktów i pomagała nam osiągnąć jak najlepsze wyniki, ale też pięknie wyrzeźbić ciało. Czy czasem nie macie jednak ochoty poplotkować z dobrą koleżanką przy butelce wina? Isć z kumplem na piwo? Albo zrobić sobie kąpiel i zanurzyć się w wannie z ukochanym i z kieliszkiem szampana albo pysznym mojito, do którego sami wyhodowaliście miętę na balkonie? Ja mam i po pytaniach, które zadajecie mi na naszym profilu na facebooku RuszSie widzę, że nie tylko ja się zastanawiam czy piwko w piątkowy wieczór albo butelka wina wypita z bliską osobą raz na jakiś czas nie zrujnuje naszego planu treningowego? Niektórzy wręcz twierdzą, że lampka wina czy piwo to samo zdrowie, bo "dobre na krążenie", "świetne na nerki", "naturalny izotonik". Gdzie leży prawda? Oto postanowiłam zapytać specjalistę.

- Spożywanie alkoholu ma negatywny wpływ na nasze zdrowie, szczególnie, jeśli mówimy o osobach aktywnych. Odwadniamy się, wypłukujemy cenne minerały, a dodatkowo zatruwamy organizm przez co, zamiast się regenerować, zajmuje się usuwaniem toksyn. W przypadku treningu typowo siłowego odbija się to na ilości powtórzeń oraz intensywności treningu. Średnio spadek formy można oszacować na 15-20% - mówi Krzysztof Kubiak, trener osobisty oraz Regional Fitness Manager w Holmes Place .

Gdy minie kac, forma i tak jest słabsza

Brzmi groźnie? Nawet bardzo, bo nie po to człowiek ciężko pracuje w pocie czoła przez cały tydzień, by później wszystko zaprzepaścić. I nie chodzi tutaj wyłącznie o dzień po imprezie, bądźmy ze sobą szczerzy: czy chce nam się wtedy w ogóle ćwiczyć? Często zrezygnujemy z treningu. Jednak prawda jest taka, że huczna impreza może dużo dłużej dawać się we znaki.

- Załóżmy, że w sobotę poszliśmy na imprezę, a w poniedziałek idziemy na siłownię, żeby zrealizować nasz plan treningowy. Większość z nas zauważy, że nie jesteśmy w stanie wykonać planu w stu procentach: będziemy mieć problem albo z ciężarem, albo z liczbą powtórzeń, a w przypadku sportów wytrzymałościowych będziemy mieć gorszy czas - mówi Krzysztof Kubiak.

Trzeba zachować umiar

Owszem, piwko czy dwa wypite raz na jakiś czas nie zaprzepaszczą efektów ciężkiej pracy, jednak impreza, na której za kołnierz nie wylewamy, może mieć opłakane skutki. W niektórych przypadkach całkowita regeneracja może trwać nawet do tygodnia.

- Najlepiej jest to wszystko wypocić, ale pamiętajmy też o tym, by uzupełnić płyny. Po imprezie często jesteśmy odwodnieni, stąd silne bóle głowy - mówi trener.

Geny i doświadczenie

Ilość spożytego alkoholu to jedno, jednak nie dla każdego ta bezpieczna dawka będzie taka sama. Liczy się nie tylko to jak często i jak dużo pijemy.

- Nie zapominajmy o tym, że sporo zależy od genów. Każdy inaczej reaguje na alkohol, nawet wtedy, kiedy w ogóle nie będziemy brać pod uwagę aktywności fizycznej. Jeden może, drugi nie może - śmieje się Krzysztof Kubiak. - Jednak nie bez znaczenia jest tutaj też poziom czy etap treningowy, w jakim się znajdujemy. Jeśli jesteśmy w fazie przygotować do pierwszego maratonu, czy triathlonu lub jakichkolwiek innych zawodów, nie powinniśmy sięgać po alkohol, ponieważ nasza tolerancja będzie wówczas niższa, niezależnie od genetyki. Zawodowcy będą mieli podniesioną tolerancję, ale mimo wszystko odczują negatywne skutki i to długoterminowo - mówi Krzysztof Kubiak.

Więcej o: