Kiedy chcemy schudnąć często ograniczamy sobie kalorie do minimum. A nie oszukujmy się. Nie wytrzymamy całego dnia najróżniejszych aktywności zjadając wyłącznie 600 czy 500 kcal. Nawet jeśli się nam to uda i będziemy na tak rygorystycznej diecie dłuższy czas, to niestety nasze odchudzanie nie będzie zdrowe. Wyniszczymy organizm, a utracone kilogramy wrócą do nasz szybciej niż się spodziewamy.
W dobrze przeprowadzonej diecie nie chodzi o jak najszybszą utratę kilogramów, ale o to, aby one nigdy już do nas nie wróciły. Dzienny limit kalorii powinien być więc dostosowany do naszego trybu życia, aktywności fizycznych, których się podejmujemy, a także do naszej budowy ciała, wagi.
I rób to jak najszybciej po zjedzonym posiłku lub, jeszcze lepiej, w trakcie jego przygotowywania. Po pierwsze nie uda ci się zapanować na skrupulatnym liczeniem kalorii, jeśli będziesz to robić raz dziennie. Wieczorem nie będziesz pamiętać, o każdej przekąsce danego dnia. Ponadto w ten sposób będziesz nieświadomie pomijać niektóre produkty. Kolega w pracy poczęstuje cię cukierkiem? Zjesz i nawet nie pomyślisz, żeby włączyć go na listę zjedzonych kalorii. Przecież to taka nic nieznacząca przekąska. A jednak to też kalorie !
Dodatkowo dzięki robieniu notatek na bieżąco, będziesz mieć większą kontrolę nad tym, co jesz. Jeśli popołudniu zorientujesz się, że przekroczyłeś już limit kalorii na dany dzień, możesz się jeszcze ograniczyć. Zjeść mniej na kolację czy odpuścić podwieczorek. I w drugą stronę. Gdy wieczorem zauważysz, że zostało ci jeszcze 20 proc. dziennego limitu do wykorzystania, możesz nagrodzić się jakimś pysznym smakołykiem.
Nie podoba ci się pomysł robienia notatek? Wiesz, że zgubisz notes? Spokojnie, dzienniczek kalorii możesz prowadzić także w telefonie. Rób zapiski w aplikacji notatnik lub pomyśl o aplikacji specjalnie dedykowanej liczeniu kalorii.
Jeśli chcesz schudnąć i sukcesu upatrujesz w liczeniu kalorii, bądź konsekwentny i systematyczny. Zapisuj liczbę zjedzonych kalorii każdej dnia. Nie rób sobie dnia przerwy, bo jeden dzień może przerodzić się w tydzień, a tydzień w cały miesiąc. Wiadomo, że od czasu do czasu każdemu należy się dzień przerwy. Nawet osoby na restrykcyjnych dietach zasługują na tak zwany " cheat day " (z języka angielskiego: oszukany dzień na diecie), jednak w swoich notatkach uwzględnij także taki dzień rozpusty. Liczby uświadomią ci, ile zjadłeś i może nie sięgniesz po kolejny kawałek pizzy?
Nieważne czy idziesz do pracy, na spotkanie z przyjaciółmi czy do kina. Wsuń na stałe do torebki lub plecaka tabelę kaloryczności produktów. Nigdy nie wiesz, czy nie skusisz się w kinie na popcorn, a w pracy koleżanka nie będzie świętować urodzin i nie poczęstuje cię w związku z tym tortem. Wydrukowana tabelka z dokładnymi wyliczeniami nic nie waży, a pozwoli ci uniknąć szacowania i zgadywania, ile coś ma w sobie kalorii.
Kiedy nie przygotowujesz posiłku samodzielnie, a na przykład zamawiasz go w restauracji, jeszcze dokładniej niż zwykle przyjrzyj się produktom. Nie zakładaj, że dana sałatka ma pewnie około 400 kcal. "Pewnie" i "około" to wrogowie numer jeden twojego liczenia kalorii. Bądź skrupulatny, dopytuj kelnera, ile danego produktu zjadasz. Nawet 100 g robi różnice!
Koniecznie używaj do mierzenia kaloryczności posiłków wagi kuchennej. Zawsze tej samej. Inaczej pogubisz się i nie będziesz wiedzieć, ile tak naprawdę kalorii zjadłeś. Posługiwanie się miarą "garść", "łyżka", "pół szklanki" zaprowadzi cię donikąd. Garść garści nierówna. Inna porcja, przykładowo orzechów, zmieści się w garstce drobnej kobiety, a inna u wysokiego mężczyzny.
Staraj się też unikać szacowania. Zazwyczaj nie potrafimy tego zrobić prawidłowo.
Bardzo częstym błędem jest liczenie kalorii tylko w posiłkach, które spożywamy. A picie? Zapominamy o napojach, a często to w nich kryją prawdziwe bomby kaloryczne. Wszystkie słodzone napoje, soki, napoje gazowane, alkohol, kawy i herbaty z cukrem zawierają bardzo dużo kalorii. Najłatwiejszym sposobem na uniknięcie tych pustych kalorii jest picie wyłącznie wody mineralnej. To naprawdę się opłaca!