Na jednym z zagranicznych portali znalazłyśmy historię pewnej dziewczyny - Kris Rile, która podjęła się wyzwania. Jak sama przyznaje przed wyzwaniem wręcz nienawidziła wody. Zazwyczaj gasiła pragnienie lemoniadą w butelce, czy kolorowym napojem. Jednak, kiedy dowiedziała się o wyzwaniu postanowiła się go podjąć. Zadecydowała, że przez równych 30 dni będzie piła 4 litry wody! To naprawdę dużo. W szczególności, że dziewczyna do tej pory nie wypijała litra w ciągu dnia. Jak jej poszło? I co się w tym czasie działo z jej ciałem?
Pierwszy tydzień picia wody:
Z początku wydawało mi się, że jest to bardziej jak tortura: nagły napływ wody do mojego organizmu sprawiał, że czułam się rozdęta. Spędzałam więcej czasu biegając do łazienki niż pracując przy biurku. Cieszyłabym się pierwszą częścią mojego popołudniowego spaceru z psem, ale ledwo zdążyłam wyjść i biegłam do domu, bo musiałam siusiu. To nie było przyjemne, ale , ale obietnice dotyczące wyzwania odnośnie lepszego snu, mniejszego apetytu, czystszej i promiennej cery utrzymywały mnie w moim postanowieniu.
Na początku drugiego tygodnia Kris nadal czuła się pełna. Ale zaczęła zauważać, że je nieco zdrowiej. Dotychczas była fanką słodyczy i często kupowała impulsywnie. A skupiając się na wypijaniu tak dużych ilości wody zaczęła również przywiązywać wagę do odżywiania. Zamias batonów po obiedzie decydowała się na owoce.
Źródlana? Stołowa? Mineralna? Czym się kierować w wyborze wody?
Nie zauważyłam wzrostu poziomu energii ani poprawy jakości snu, ale zdecydowanie zauważyłam pewne zmiany na moim talerzu.
Kris w trzecim tygodniu cały czas odczuwała pragnienie. Mimo, że piła ciągle czuła się spragniona. Organizm przyzwyczaił się do dużych ilości płynów. Jednak dziewczyna odczuwała ogromną ochotę napicia się czegoś o intensywnym smaku. Od czasu do czasu do jej 4 litrów wody dochodziła dodatkowo szklanka słodkiej lemoniady. Jednak po lemoniadzie odczuwała jeszcze większe pragnienie.
Pod koniec mojego miesięcznego wyzwania byłem rozczarowany, że nie mogę cieszyć się ze wszystkich korzyści zdrowotnych, na które liczyłam. Nadal nie spałam dobrze, na mojej twarzy malował się stres związany z pracą i intensywnym trybem życia, ale czułem się zdrowiej. Jadłem lepiej i piłem znacznie więcej wody niż kiedykolwiek w życiu.
Po zakończeniu wyzwania Kris zrezygnowała z kawy, czego w życiu sobie nie wyobrażała. Woda zastąpiła poranną rutynę picia kofeiny. Jak twierdzi raczej nie wróci do picia 4 litrów wody dziennie. Jednak z pewnością będzie piła o wiele więcej wody niż dotychczas.