Ćwiczenia, które do tej pory wydawały mi się proste, raptem stają się niewykonalne. Muszę się na chwilę zatrzymać, wziąć głęboki oddech i zrobić sobie przerwę.
- Nie przestawaj Ania! Dawaj, dawaj! - trener Michał Ficoń krzyczy mi nad uchem. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Niby tylko trzy dni przerwy, ale dolegliwości żołądkowe robią swoje. Organizm jest wycieńczony i potrzebuje czasu na regenerację. Zaczęłam od 45 minutowego biegu w niedzielę. Już nie mogłam wytrzymać. Początki były ciężkie, ale już po 20 minutach poczułam przypływ energii.
W poniedziałek zrobiliśmy skróconą wersję standardowego treningu: krótka rozgrzewka (10 minut na bieżni) i ćwiczenia na wszystkie partie ciała ale bez szaleństw. Na koniec bieg na jeden kilometr.
- Spróbuj to zrobić jak najszybciej - padło hasło, więc próbowałam.
Dziś 15 minut kardio, a reszta to nowy obieg: pierwsza część skoncentrowana na mięśniach brzucha. TRX, ławeczka, brzuszki z piłką fitness i lekarską.
Później przyszła pora na różne warianty wyciskania na klatkę, martwy ciąg i serie na plecy. Cały trening trwał godzinę. Mam wyrzuty sumienia, że był za krótki i powinnam dać z siebie więcej, ale trzeba uzbroić się w cierpliwość...