Pierwsza rzecz, jaka przyszła mi do głowy to oczywiście: nie wstawać. Sumienie mnie jednak ruszyło i podniosłam się. Pierwsze kroki do łazienki były trudne, jednak po porannym prysznicu, owsiance z migdałami i kawie odżyłam. Poczułam, że mogę spróbować.
Druga myśl: zapytam czy dziś mogę zrobić wyłącznie lekkie kardio. Pomyślałam o 45 minutowym biegu na 65-75% mojego maksymalnego tętna.
- Nie! Dziś za karę, że nie spałaś, będziesz ćwiczyć ze mną - usłyszałam od Michała. No to pięknie Zaczęłam żałować, że w ogóle wstałam.
Co zrobiliśmy? 20 minut biegu, 40 minut ćwiczeń siłowych na górne partie ciała i brzuch. Zrobiliśmy to w trybie stacyjnym: ok. 20 różnych ćwiczeń (na klatkę, plecy, ramiona, biceps, triceps, wszystkie partie brzucha), 12 powtórzeń każde z nich.
Dałam radę, nie czułam dużego zmęczenia, a przynajmniej ruszyłam się!
- Jest to świetny trening dla ludzi, którzy trenują 5-6 razy w tygodniu. Nie zawsze mamy tyle samo energii i wtedy, kiedy czujemy, że to jest ten słabszy dzień, czy nasz organizm nie miał czasu na regenerację, warto spróbować czegoś podobnego - mówi trener osobisty Michał Ficoń.
A ja dziś położę się wcześniej, bo wiem, że za ten przyjemny trening jutro przyjdzie mi zapłacić