Gwyneth Paltrow jest szczuplutka, a kondycji może jej pozazdrościć niejedna młodsza koleżanka. 48-letnia aktorka wie, jak o siebie zadbać, a treningi stały się integralną częścią jej tygodniowego planu. Wszystko jednak zmieniło się w zeszłym roku przez wybuch pandemii koronawirusa i lockdown, który miał miejsce w Stanach.
Paltrow przyznała się, że dieta bogata o ulubione, i niekoniecznie zdrowe, przysmaki sprawiała, że czuła się nieco lepiej. Pierwsze dziewięć miesięcy koronawirusa i następne przymusowe zamknięcie w domu były bardzo trudnym przeżyciem.
Przytyłam ponad sześć kilogramów. Moje jelita były w rozsypce. Nie zamierzałam jednak nic z tym robić. Wino, ulubione krakersy, ciastka, makaron i ser pomagały mi przetrwać - wyznała Gwyneth podczas wirtualnego wydarzenia In Goop Health - The At Home Summit.
W ten sposób, choć w niektórych momentach stan psychiczny aktorki się polepszał, fizycznie czuła się gorzej z dnia na dzień. Wiedziała, że w końcu będzie musiała zmusić się, aby zmienić swój sposób żywienia dla własnego dobra.
W pewnym momencie aktorka zdała sobie sprawę, że sama nie będzie sama odpowiednio wziąć się za siebie. Z tego powodu zasięgnęła porady u lekarza medycyny funkcjonalnej, który na początek zalecił Gwyneth post intuicyjny, aby oczyścić organizm z toksyn. Paltrow przez tydzień musiała wypijać bulion kostny. Do tego wszystkiego doszedł fakt, że Paltrow koronawirusem zaraziła się już na samym początku pandemii.
Z tego względu prowadzący ją lekarz w miarę końcu postu wyznaczył jej, które witaminy powinna suplementować a czego w swojej diecie unikać. Aktorka musiała zrezygnować z cukru, alkoholu. W jej jadłospisie zagościły produkty bogate w witaminę D, witaminy z grupy B, witaminę C, cynk, selen, olej rybny i maślan. Teraz Paltrow wróciła do regularnych ćwiczeń i cały czas stosuje się do zasad dotyczących diety wyznaczonych przez specjalistów.