Przysiady uczymy się wykonywać już od pierwszych zajęć szkolnego wychowania fizycznego. Ćwiczenie jest dobre dla osób w każdym wieku - wystarczy wykonywać je systematycznie. Lucy Gordall, dziennikarka zajmująca się tematyką fitnessu i wellness, wypróbowała dość intensywny trening, gdzie główną rolę odgrywały właśnie przysiady. Jak pod koniec oceniła efekty?
Dziennikarka zdecydowała się na przysiady z kilku powodów. Pozycja świetnie sprawdza się przy wzmacnianiu dolnych partii ciała, a w tym:
Lucy opracowała plan, który polegał na wykonaniu 500 przysiadów dziennie. Oczywiście robiła je w odstępach, wyznaczając sobie w ciągu dnia kilka serii po 50-100 powtórzeń. Gordall poważnie podeszła do sprawy, pilnując, aby każdy przysiad został wykonany prawidłowo.
Zwracałam uwagę, czy uda są równolegle do ziemi, plecy proste oraz czy naciskam piętami o podłoże, wracając do pozycji stojącej - tłumaczy dziennikarka w "Fit and Well".
Lucy wyznała, że dzięki tym założeniom, każdy dzień był bogatszy o dziesięciominutowy trening poślaków. Jakie efekty osiągnęła po dwóch tygodniach?
Dziennikarka przyznała, że to były trudne dwa tygodnie. Codziennie towarzyszyły jej zakwasy i każdy kolejny dzień stawał się wyzwaniem. Po tygodniu zaczął też dokuczać ból pleców. Z tego względu jeszcze bardziej uważała, aby każdy przysiad wykonać poprawną techniką. Lucy śmieje się, że w trakcie wyzwania wyćwiczyła wielozadaniowość; potrafiła suszyć włosy czy rozmawiać przez telefon podczas wykonywania ćwiczenia. Jak zakończyło się wyzwanie? Ogromna praca nie poszła na marne; Gordall przyznała, że poszczególne mięśnie nóg stały się bardziej wytrzymałe, a pośladki zdecydowanie jędrniejsze. Przyjęta przez Lucy liczba powtórzeń nie będzie jednak odpowiednia dla każdego - to prawdziwy treningowy hardcore.