Anna Lewandowska kontynuuje cykl "Drogi do zdrowia", tym razem skupiając się na jednym z zaburzeń odżywiania. Jedzenie emocjonalne jest często występującą i problematyczną przypadłością, z którą jednak możemy skutecznie walczyć, jeśli ją prawidłowo rozpoznamy. O tym, jak sobie radzić z zajadaniem emocji trenerka rozmawiała z dietetyk Karoliną Gruszecką.
W kilku słowach wstępu, jak sama nazwa wskazuje, jedzenie emocjonalne polega na sięganiu po żywność pod wpływem emocji. Często nawet wtedy, gdy w ogóle nie jesteśmy głodni. Co ciekawe, nie muszą być to zawsze negatywne emocje. Problem dotyczy nas również wtedy, gdy przejadamy się podczas radosnych spotkań i świętowania. Co zrobić, jeśli zauważymy, że ten problem dotyczy również nas? Jest kilka skutecznych metod. Wszystko zależy od typu jedzenia emocjonalnego, który nas dotyczy.
Dietetyk napomina o tym, że bardzo ważny jest rozkład posiłków w ciągu dnia oraz jedzenie o stałych porach. W ten sposób unikamy podjadania między posiłkami. Jeśli jednak od dłuższego czasu trzymasz się tej zasady i nie sprawia ci problemu, słuchaj swojego ciała. Nasze kaloryczne zapotrzebowanie jest uzależnione od tego, jak wygląda nasz dzień, a przecież nie każdy jest taki sam. Czasem będziemy potrzebować zjeść więcej, czasem mniej. Musimy nauczyć się słuchać potrzeb organizmu.
Ta enigmatycznie brzmiąca nazwa dotyczy sytuacji, gdy... jemy ze stresu, że będziemy głodni. Tym sposobem najadamy się na zapas, co ma bardzo złe skutki dla naszej wagi. Żołądek rozszerza się, przez co będziemy jeść więcej i więcej, a dodatkowe kalorie odłożą się pod postacią tkanki tłuszczowej. Jakie rozwiązanie poleca Gruszecka? Tutaj musimy nauczyć się walczyć ze swoją podświadomością.
Zastanów się czy jak będziesz głodna od razu zrobi Ci się słabo i zakręci w głowie? Zemdlejesz? Będą musieli wzywać dla Ciebie karetkę? Zapewne nie. Głód to nic złego. To czas, w którym Twój organizm lekko denerwuje się, że nie otrzymał posiłku. Jednak pamiętaj, że nic złego Ci się nie stanie - dodaje dietetyk.
Pamiętajmy tylko, aby nie zrozumieć rady na opak - chwilowy głód nie jest czymś złym, jednak celowe głodzenie się, aby schudnąć może mieć tragiczne skutki i wpędzić nas w chorobę.
Czyli sytuacja, w której bodźcem do sięgnięcia po jedzenie jest jego dostępność. Zdarza ci się sięgnąć po posiłek, nawet gdy nie jesteś głodna, ale przed sobą masz szwedzki stół na przyjęciu, w automatach znalazłaś ulubione ciastka, a zapach z piekarni obok jest nie do wytrzymania? To najtrudniejsze wyzwanie z przedstawionych przez Lewandowską i Gruszecką przypadków. Ważne aby przypominać sobie, że właśnie w ten sposób wiele producentów żywności chce nas złapać na swoje sztuczki. Musimy twardo się trzymać swoich postanowień i nauczyć się odwracać w takich momentach uwagę, skupiając się na czymś innym. Trenerka poleca również nie brać dokładek - ograniczmy porcję do jednego talerza, którego połowę powinny stanowić warzywa.