Być może słyszałaś, że możesz schudnąć, jedząc pokarmy o ujemnej kaloryczności, czyli produkty, które trawią więcej kalorii, niż ich dostarczają. Często przytaczanym przykładem jest seler, ponieważ jest to głównie woda i błonnik. Jak wygląda dieta oparta na tej zasadzie, czy naprawdę działa?
Dieta ujemnych kalorii jest dwutygodniowym planem żywieniowym, który zakłada, że nasz organizm spali więcej kalorii, niż ich dostarczy pożywienie. Ten sposób odżywiania polega na włączeniu do menu niskokalorycznych świeżych warzyw i owoców. Idealną porą roku na tego rodzaju plan odchudzania jest wiosna, lato lub wczesna jesień. Co ważne, dzienny limit kaloryczny na tej diecie wynosi 1200 kcal, co wydaje się być bardzo niską liczbą. Jak zachować ujemny bilans kaloryczny? Staramy się dostarczać produkty niskokaloryczne o wysokiej zawartości błonnika, który zapewnia uczucie sytości w żołądku, jednocześnie podkręcając metabolizm, dzięki czemu organizm szybciej trawi i spala spożywane jedzenie.
Na czas odchudzania z dietą ujemnych kalorii wyłączamy mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, a także wysokokaloryczne owoce i warzywa. Nasz dzienny jadłospis możemy układać z:
Z wymienionych produktów przygotowujemy sałatki, muse i soki i koktajle. Dobrze jest spożywać wybrane warzywa na surowo, tak aby zawierały jak najwięcej składników odżywczych. Warto na ten czas zrezygnować z soli i próbować innych przypraw.
Choć plan żywieniowy obiecuje szybkie zrzucenie zbędnych kilogramów, jadłospis oparty praktycznie tylko na produktach niskokalorycznych nie jest zdrowy. Możemy nie dostarczyć dla organizmu potrzebnych makroskładników, minerałów i witamin, co skutkować będzie pogorszeniem naszego stanu zdrowia i samopoczucia. Nawet dla tak magicznych efektów nie jest to dieta godna wypróbowania. Chyba, że jesteśmy pod stałą opieką dobrego specjalisty, który zapewni nam odpowiednio ułożone menu i suplementację.