Kasia Dziurska z własnych doświadczeń wie, że trenowanie przy chorej tarczycy nie zawsze jest przyjemne. Trenerka udowadnia jednak, że nie jest to niemożliwe. Chociaż na pierwszym etapie leczenia musiała zmienić swoje codzienne nawyki, po pewnym czasie wróciła do aktywnego trybu życia, a teraz uświadamia inne kobiety, jak mogą wyglądać ich treningi, jeśli zostaną u nich wykryte choroby związane z tarczycą.
Kiedy ponad dwa lata temu Dziurska dowiedziała się o chorobach tarczycy wiedziała, że jej życie będzie musiało ulec kilku zmianom:
W pierwszym etapie leczenia zrezygnowałam w zupełności z aktywności fizycznej, aby uspokoić organizm i przede wszystkim moje jelita, po czasie bardzo intensywnych treningów trwających regularnie parę dobrych lat - wspomina Kasia.
Po opanowaniu uporczywych objawów i regeneracji organizmu Dziurska wróciła do swojego dawnego trybu życia, choć musiała wprowadzić na dobre kilka zmian. Bardzo ważne jest, aby po zdiagnozowaniu chorób tarczycy przyjrzeć się swojej diecie i wykluczyć z niej m.in. gluten, laktozę i cukier, które nasilają męczące objawy choroby. Dodatkowo Kasia przestała jeść surowe owoce i warzywa.
Po dobraniu odpowiedniego leczenia oraz zmianie diety można stopniowo wracać do swojego normalnego tempa. Dziurska w ciągu ostatnich lat wypracowała sobie odpowiednią rutynę i nauczyła się, na ile może sobie pozwolić.
Aktualnie trenuję siłowo około 3 razy w tygodniu, często też się rozciągam, ale ważniejsza od treningu jest dla mnie regeneracja. Słucham swojego organizmu i nie przetrenowuje się. Choroby nadal są, ale nauczyłam się z nimi żyć i czuję się świetnie - podkreśla trenerka.
Kasia zauważa, że chora tarczyca nie musi być dla nas przeszkodą w drodze do wymarzonej szczupłej i wysportowanej sylwetki. Ważne jest, aby w porę dobrze zdiagnozować chorobę i znaleźć specjalistów, którzy wdrożą odpowiednie leczenie.