Często mówi się, że aby zachować zdrowie, należy unikać śmieciowego jedzenia. Mimo to dostępność i wygoda znacznie utrudniają zadanie. Czy rzeczywiście należy z niego całkowicie zrezygnować?
Chociaż definicja śmieciowego jedzenia może być różna, wszystkie jednogłośnie twierdzą, że nie jest to wybór najlepszy dla zdrowia. Wysoko przetworzone przekąski zawierają mnóstwo kalorii - zwłaszcza w postaci tłuszczu i cukru - oraz niewiele witamin i minerałów, a także praktycznie nie zawierają błonnika.
Gdy mówimy o niezdrowej żywności, do głowy przychodzą nam hamburgery, frytki, chipsy, pączki i cukierki. Okazuje się jednak, że sprawa nie jest taka prosta, a wiele produktów uznawanych za zdrowe to tak naprawdę fast foody w przebraniu.
Weźmy za przykład sklepowe batony musli. Sprzedawane są jako przyjazne dla sylwetki i pełne ziaren, jednak wiele z nich na pierwszym miejscu w składzie ma cukier i substancje słodzące. Wcale nie są także niskokaloryczne. Te, które zawierają dodatkowo olej palmowy, można śmiało postawić na równi z fast foodem.
Podobnie wygląda sytuacja z sokami owocowymi, które – choć mogą dostarczać witamin i minerałów – mają w sobie całą masę cukru i kalorii, tak jak napoje gazowane, które z góry skreślamy na rzecz soków.
Zwróć też uwagę na produkty oznaczone jako bezglutenowe i bez laktozy. Czekolady czy ciastka pozbawione tego składnika wcale nie stają się automatycznie sprzyjające odchudzaniu. Nadal są to słodycze, a w tego typu żywności brak glutenu (który smakuje) czy laktozy, zastępuje się dodatkowym cukrem.
Istnieje słuszne przekonanie, że śmieciowe jedzenie uzależnia. Zawarty w nich cukier i tłuszcz stymuluje ośrodki nagrody w mózgu, dlatego śmiało można mówić o fast foodach jak o używkach. Tworzenie nawyków żywieniowych w oparciu o tego typu posiłki może zwiększać apetyt na więcej, a stąd prosta doga do wielu chorób, takich jak:
Choć ważne jest, aby na naszych talerzach lądowały zdrowe produkty, obsesyjne dbanie o swoją dietę może nie wyjść na zdrowie. Klasyfikowanie żywności jako zła lub dobra często prowadzi do niewłaściwego związku z żywnością. Takie podejście może być objawem zaburzeń odżywiania, powodować lęk i prowadzić do depresji.
Jednocześnie trudniejsze może okazać się wytrwanie w postanowieniach, a każdy upadek będzie prawdopodobnie skutkował niekontrolowanym napadem, podczas którego zjemy znacznie więcej „zakazanego” jedzenia.