Popularne ostatnio diety niskowęglowodanowe, keto oraz oparte te poście przerywanym mają dziesiątki wersji opatrzonych coraz to ciekawszymi nazwami. Dieta wojownika wybiła się wprawdzie na wzroście zainteresowania dietą Intermittent Fasting oraz sposobów odżywiania z białkiem w roli głównej, jednak pojawiła się już w 2000 roku.
Dieta wojownika to mocno okrojona wersja przerywanego postu, która ma naśladować styl życia starożytnych wojowników. Przez większą część dnia walczyli o pustym żołądku i wracali, żeby podczas wieczornej uczty nadrobić stracone kalorie.
Ten rodzaj sposobu odżywiania ewoluował na przestrzeni lat. Aktualna interpretacja mówi o diecie wojownika jak o ścisłym dwudziestogodzinnym poście z oknem żywieniowym trwającym cztery godziny. Inną nazwą jest po prostu dieta 20:4 lub post 20:4.
Pierwotny plan diety wojownika mówił o naturalnie występujących pokarmach, takich jak jaja, nabiał, orzechy czy oliwki w połączeniu ze źródłami węglowodanów o wysokiej wartości odżywczej - owoce, warzywa i produkty pełnoziarniste. Oczywiście w grę wchodziły duże ilości wysokobiałkowych i wysokotłuszczowych produktów.
Bardziej nowoczesne podejście do diety wojownika nie narzuca ograniczeń w oknie żywieniowym, co wiąże się jednak z ryzykiem, że w jadłospisie pojawią się produkty przetworzone.
Ponieważ w oknie żywieniowym prawdopodobnie zjemy mniejszą ilość kalorii, dieta może przyczynić się do utraty wagi. Wybieranie naturalnych i nieprzetworzonych produktów korzystnie wpłynie na zdrowie, jednak nie trzeba do tego restrykcyjnego postu. Pozostałe zalety wywodzą się z postu przerywanego i są to m.in. poprawa koncentracji, kontrola poziomu insuliny i glukozy we krwi, spadek poziomu cholesterolu, aktywacja oczyszczania komórkowego, zmniejszenie stanów zapalnych i poprawa metabolizmu.
Dieta wojownika jest restrykcyjna i dość ekstremalna, co może prowadzić do powstawania niewłaściwych nawyków żywieniowych. Taki sposób żywienia to czterogodzinne nadrabianie, które może prowadzić do wzdęć, zgagi, refluksu i innych problemów z układem pokarmowym.
Z pewnością nie należy zabierać się za tę dietę, jeśli nie mieliśmy wcześniej do czynienia z postem przerywanym. Zdecydowanie bezpieczniejszą opcją będzie łagodna wersja Intermittent Fasting, jaką jest 16:8.