Jeszcze tydzień temu myślałam, że ten tekst będzie wyglądać zupełnie inaczej. Szykowałam się na wyjazd w góry na narty i planowałam, że przez cały urlop będę trzymać się moich żywieniowych zasad, które zakładają regularne odżywianie, a przede wszystkim unikanie glutenu, nabiału oraz cukru, o czym pisałam TUTAJ. Plany sobie, a ja sobie. Szybko przekonałam się, że niełatwo zdrowo się odżywiać w czasie urlopu.
Już pierwszego dnia uzmysłowiłam sobie, że regularne spożywanie zdrowych posiłków nie wchodzi w grę. Przede wszystkim dlatego, że od razu po śniadaniu ruszałam na stok, gdzie przebywałam do wieczora. Owszem, w miejscu, w którym byłam, przy stokach nie brakowało karczm i barów, do których można było niemal wjechać na nartach. Niestety, ciężko było znaleźć w nich cokolwiek zdrowego, bezglutenowego i bez nabiału. Gdy chciałam zamówić rybę z warzywami, okazało się, że muszę na nią czekać ponad pół godziny, ponieważ najpierw trzeba ją rozmrozić, a następnie usmażyć. Podejrzewam, że i tak miałaby grubą i pełną glutenu panierkę. Dominującymi potrawami w takich miejscach są frytki, hamburgery, kotlety schabowe czy pierogi. Niezdrowe i prozapalne jedzenie można więc dostać "od ręki" i bez żadnego problemu.
W kolejnych dniach zaczęłam radzić sobie inaczej i na stok brałam zdrowe batony, które zapewniły mi dawkę potrzebnej do jazdy energii. To jednak niewiele zmieniło, ponieważ wieczorami i tak w końcu pozwalałam sobie na posiłki, których nie powinnam jeść. Nikogo to jednak dziwić nie powinno, ponieważ trafiłam do żywieniowego raju.
Odkryciem tego wyjazdu był niewielki lokal zlokalizowany w pobliżu stoku, należący do Włocha z krwi i kości. Dostać się do tego miejsca może być trudniej niż na audiencję u królowej Elżbiety II i wcale mnie to nie dziwi. Właściciel sam przygotowuje bowiem wszystkie posiłki, sam nawet zmywa naczynia. Pobyt w jego lokalu przypomina więc niemal wizytę w prywatnym domu i oczywiste jest, że nie jest w stanie przyjąć w jednym momencie zbyt dużej liczby gości. Trzeba mieć sporo szczęścia i trafić na odpowiedni moment. Mnie się udało i byłam już stałą klientką do końca urlopu.
Nie będę ukrywać, że właściciel gotuje nieziemsko i nie sposób było oprzeć się włoskim specjałom. Jadłam więc najlepszą w życiu pizzę, tagliatelle z krewetkami i przede wszystkim tiramisu o różnych smakach.
Tydzień to oczywiście nie jest zbyt długi okres, żeby zauważyć drastyczne zmiany. Nie powiem wam, że przytyłam 10 kilogramów czy znacznie pogorszył się stan mojej skóry, bo tak nie było (to pierwsze być może jednak zawdzięczam sporej dawce ruchu). Co prawda przez ostatnich kilka miesięcy faktycznie unikałam glutenu, nabiału i cukru, a nagle dostarczyłam sobie ich ogromną ilość, więc pierwsze co zauważyłam to powrót bólów brzucha, które kiedyś towarzyszyły mi niemal codziennie. Nie ma oczywiście w tym nic dziwnego, bo takie objawy może powodować właśnie obecność pszenicy w diecie przy niektórych schorzeniach. Pamiętajcie jednak, że nie ma żadnych wskazań u zdrowych osób, by eliminowały gluten z diety.
Pszenica jest najbardziej szkodliwym produktem w diecie. Bardzo wiele osób jej nie toleruje, pomimo że nie odczuwa jakby bezpośrednich dolegliwości (tzn. nie ma ich bezpośrednio po zjedzeniu). Pojawia się za to tzw. późna odpowiedź autoimmunologiczna. To oznacza, że organizm walczy z jedzeniem, którego nie toleruje. Często myli się w tej walce z powodu podobieństwa białek z naszym organizmem i atakuje samego siebie. W zależności od tego, do którego organu białka podobne jest białko nietolerowanego pokarmu – ten organ jest niszczony (...) Nadwrażliwość czy nietolerancja na gluten powodują najczęściej takie dolegliwości jak: kaszel, astma, anemia, mięśniaki na macicy, problemy skórne, problemy z jelitami, zapalenie żołądka, refluks. Oczywiście, to tylko kilka z dolegliwości, które często mogą być wskazaniem do wykluczenia glutenu z diety - pisze dietetyk kliniczna Iwona Wierzbicka na swoim blogu ajwendieta.pl.
Pszenica obecnie jest jednym z bardziej modyfikowanych zbóż. Zwiększa się jej plonowanie (przecież trzeba dużo wyprodukować), zwiększa się zawartość glutenu (chlebek lepiej chrupie), modyfikuje się celem zwiększenia odporności na choroby. To wszystko powoduje, że pszenica stała się dla człowieka po prostu niebezpieczna. Wiem, że to mocne słowa, ale widzę ile osób „zdrowieje” po jej odstawieniu - dodaje dietetyczka.
To jednak nie wszystko, bo bardzo nieregularne spożywanie posiłków również dało mi się we znaki. Na co dzień staram się jeść co 3-4 godziny, natomiast na urlopie jadałam w bardzo różnych odstępach czasu. Zdarzało mi się sięgać po przekąski nawet co godzinę, co fatalnie wpływa na poziom glukozy we krwi oraz wyrzuty insuliny, z czym właśnie mam problem. Skutek? Często dopadało mnie uczucie senności i zmęczenia, czyli to, czego udało mi się pozbyć dzięki zdrowemu odżywianiu w wyznaczonych porach dnia. Na ten problem zwracała już uwagę Iwona Wierzbicka, dietetyk kliniczna, w jednym ze swoich postów na Instagramie. Podkreśliła, że uczucie senności może pojawić się po węglowodanach (a tych spożywałam w nadmiarze!), czyli słodyczach, kaszach, chlebie i płatkach.
Jeśli masz spadki glukozy, senność po posiłku, hipoglikemię reaktywną czas zmienić takie posiłki na inne. Najbardziej chce się spać po węglowodanach, czyli słodyczach, kaszach, chlebie, płatkach. Sprawdź po czym Tobie najbardziej i wyeliminuj to. Zwiększ udział białka i tłuszczu w diecie, ale nie oznacza to, że zaraz na każdy posiłek ma być mięso, oł noł, noł, nie o to chodzi. Balans! - napisała.
Iwona Wierzbicka wspomniała również o osobach, które cierpią na stan zapalny organizmu, który wynika z nietolerancji pokarmowych, alergii czy chorób przewlekłych. Takie osoby również mogą zauważyć zwiększoną senność po niektórych posiłkach.
Osoby, które mają problem z jelitami, choroby przewlekłe, alergie, nietolerancje będą zwykle bardziej senne w ciągu dnia (organizm walczy), a w nocy z powodu histaminy mogą mieć problem ze snem. Tutaj warto zasięgnąć porady dietetyka, aby namierzyć problem, co u Ciebie konkretnie jest tym źródłem stanu zapalnego - napisała.
Co więcej, szybko robiłam się głodna i dużo trudniej było mi wytrzymać kilka godzin do kolejnego posiłku. Wynika to zapewne z faktu spożywania pszenicy, która nie syci tak jak produkty pełnoziarniste.
Nie da się więc ukryć, że dość szybko pojawiły się skutki uboczne i niestety, na razie ze mną zostały, mimo że wróciłam z urlopu i zaczęłam się już prawidłowo odżywiać. Mam jednak nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy, co również obiecuje dietetyk kliniczna Iwona Wierzbicka.
W swojej pracy zawodowej spotkałam się z osobami, które pod wpływem eliminacji z diety produktów glutenowych, nabiałowych oraz mocno przetworzonych zatrzymały rozwój chorób. Dodatkowo zmniejszają się dolegliwości bólowe, poprawia się cera, brzuch jest płaski, włosy bardziej lśniące, a poziom energii – taki jak za młodych lat - pisze Iwona Wierzbicka na blogu ajwendieta.pl.
Oczywiście nie widzę nic złego w odstępstwach od diety w czasie urlopu. W końcu raz się żyje, a restrykcyjne podejście do czegokolwiek, również żywienia, fatalnie wpływa na stan psychiczny, co również przekłada się na zdrowie i samopoczucie. Nieustanne odmawianie sobie kiedyś lubianych potraw to prosta droga do frustracji, a w końcu niepohamowanego ataku obżarstwa. Czasem lepiej pozwolić sobie na tę pizzę czy ciastko z toną cukru i zaspokoić swoją potrzebę.
Musicie wiedzieć, że już jakiś czas temu przeprowadzono badania, które dotyczyły odstępstw w diecie. Dr Rita Coelho do Vale wraz ze swoim zespołem badawczym poddała diecie dwie grupy ochotników. Jedna z grup musiała ściśle trzymać się wytycznych diety, natomiast druga mogła raz w tygodniu jeść to, na co miała ochotę. Już po dwóch tygodniach okazało się, że wszyscy stracili na wadze, ale za to członkowie drugiej grupy byli bardziej zadowoleni z diety i zmotywowani do jej kontynuowania. O tym mechanizmie pisze w swojej książce "But I deserve this chocolate" dr Susan Albers.
Wiele osób, które są na diecie, czuje się jak na zawodach - liczy się wynik i ocena jury - pisze dr Susan Albers.
Psycholog uważa, że można pozwalać sobie na odstępstwa od diety i nie należy się za to karać. Oczywiście tylko w przypadku, gdy nie ma silnej alergii pokarmowej na dany produkt. Wtedy to odstępstwo od normy może być tragiczne w skutkach.