Jak to się dzieje, że jesteś wiecznie głody, podczas gdy twoja koleżanka praktycznie nigdy nie odczuwa głodu? Ty możesz zjeść przysłowiowego konia z kopytami, a twoja mama w ogóle nie ma apetytu i każdy posiłek musi w siebie wmusić? Wszystko to zależy od dość skomplikowanego mechanizmu głodu i sytości. Jest ona sterowany hormonami. A jak wiemy, to jak zachowa się nasza gospodarka hormonalna to czysta loteria. Ma na nią wpływ wiele czynników.
Na początek wyjaśnijmy – głód i apetyt to dwie zupełnie inne rzeczy. Głód to sygnał dla nas, że kończy nam się energia. Musimy uzupełnić „paliwo”. Spada cukier, zaczyna nam burczeć w brzuchu, robi nam się słabo. Głód pojawia się, gdy w układzie pokarmowym enzymy są gotowe, aby trawić i przetwarzać nowe składniki odżywcze do budowania komórek.
Z kolei apetyt to stan, gdy nie możemy przestać myśleć o jedzeniu. Ciągle mamy ochotę coś zjeść. Nie jest to związane z gotowością naszego organizmu do przyjęcia kolejnego posiłku. Odróżnienie apetytu od głodu pomoże skutecznie nam schudnąć.
Musimy wiedzieć, że ośrodkiem głodu i sytości jest podwzgórze. Ta część mózgu koordynująca także wiele innych czynności życiowych. Kiedy dłuższy czas nic nie jemy, ściany żołądka się obkurczają, a receptory przekazują informację właśnie do podwzgórza. Analogicznie dzieje się tuż po posiłku, kiedy skończymy jeść, to po kilkunastu minutach nasz mózg dostaje informację, że jesteśmy najedzeni.
Do naszego podwzgórza docierają także tak zwane sygnały metaboliczne. Gdy trawimy jedzenie w krwi rośnie poziom związków, które są produktami metabolizmu węglowodanów, tłuszczów i białek. Wysoki poziom tych związków zatrzymuje uczucie sytości na dłużej.
Warto wiedzieć także, jaki wpływ ma gospodarka hormonalne na odczuwanie głodu i apetyt. Największy wpływ ma ona na apetyt. Do mózgu docierają hormony takie jak cholecystokinina, insulina i serotonina. Ten pierwszy jest w ścianach jelita cienkiego pod wpływem jedzenia. Daje uczucie sytości. Insulina natomiast powstaje w trzustce. Zwiększa poziom glukozy we krwi i uruchamia produkcję leptyny, która potęguje uczucie sytości. Natomiast serotonina to nic innego jak hormon szczęście. To ona hamuje apetyt, gdy zjemy dużo węglowodanów.
Jak widzimy mechanizmy składające się na odczuwanie głodu i apetyt są bardzo złożone. Wszystko komplikuje dodatkowo fakt, że w dużej mierze decydują nasze geny i stan fizjologiczny naszego organizmu. Każdy więc może mieć zupełnie inne odczuwanie głodu i inny poziom apetytu. To dlatego niektórym trudno odmówić sobie nawet jednej kanapki, podczas gdy inni mogą nie jeść cały dzień.
Tej pierwszej grupie przyda się kilka rad, które pomogą skutecznie zmniejszyć apetyt. Na początek warto spożywać dużo produktów z błonnikiem. Dzięki wodzie pęcznieje od w żołądku i na bardzo długo zapewnia sytość, a tym samym mamy mniejszy apetyt. Błonnik, który dodatkowo wspiera także trawienie i reguluje wiele procesów w układzie pokarmowym, znajdziemy w warzywach, owocach i produktach zbożowych.
Nie zapominajmy o insulinie. Znajdziemy ją w cykorii czy mniszku lekarskim. Dodatek tego naturalnego wielocukru pomoże nam zastąpić cukier lub tłuszcz. Świetnie spełni się w roli błonnika pokarmowego.
Podobnie zresztą jak pektyny, które wiele znajdziemy w owocach. One także zaliczane są do błonnika pokarmowego i przedłużają uczucie sytości.
Słodkie, tłuste… po prostu niezdrowe. Takie produkty jemy najchętniej. Skąd bierze się apetyt na niezdrowe produkty? Po zjedzeniu czegoś słodkiego, następuje wyrzut insuliny do krwi. Uwalnia się ona stopniowo, by zapewnić energię na długi czas. Gdy jemy za dużo słodyczy, organizm zaczyna się od niej uzależniać. Stąd prosty wniosek. Ochota na słodkie zaczyna się niewinnie. Ot, po prostu jemy jedną słodką przekąskę. Potem nie możemy się już oprzeć. Hormony mają nad nami przewagę i przegrywamy też nierówną walkę.