"Projekt ciało" na myfitness.gazeta.pl to cykl poświęcony zdrowemu odżywianiu i aktywności fizycznej. Co tydzień we wtorek znajdziecie nowe materiały.
Czas głośno powiedzieć, że jeśli chcecie być w dobrej formie, to musicie skończyć z piciem alkoholu. Będę brutalna i stanowcza, ale nie ma co się oszukiwać, trunki wyskokowe w ogóle nie są nam do życia potrzebne. Sama ostatnio dobitnie się o tym przekonałam.
Nie będę ukrywać, że alkohol piję bardzo rzadko, wyłącznie okazjonalnie. Zdarza mi się wypicie lampki wina przy okazji sylwestra czy urodzin (moich lub kogoś). I właśnie tak było. Wybrałam się na urodziny znajomych i pomyślałam, że przecież raz się żyje, napiję się wina. Nie sięgam ani po mocniejsze trunki, ani po piwo ze względu na silne bóle brzucha po. Należę do tego grona ludzi, którzy nie cierpią na ból głowy następnego dnia, a właśnie to brzuch mi doskwiera. Z tego względu nigdy nie ciągnęło mnie do alkoholu, a w ostatnich latach jeszcze bardziej go ograniczyłam. Tymczasem wróćmy do imprezy urodzinowej. Wypiłam ze dwa kieliszki wina i... mocno tego pożałowałam następnego dnia.
Poza silnym bólem brzucha, byłam również całkowicie pozbawiona sił, miałam zły nastrój. Zwykłe czynności wymagały ode mnie użycia większej energii. Nie było mowy o ćwiczeniach, bo wejście po schodach spowodowało niezłą zadyszkę. To uświadomiło mi dobitnie, jak wielką trucizną jest alkohol, skoro niewielka jego ilość potrafi wywołać takie spustoszenie. Poczułam, że marnuję czas, podczas gdy mogłabym zrobić tyle ciekawych rzeczy. Przy okazji jednak zaczęłam się zastanawiać, jak alkohol wpływa na formę osób trenujących i czy powinno się z niego całkowicie zrezygnować, gdy chce się schudnąć i wyrobić kondycję. Odpowiedź w tym momencie wydaje się już oczywista.
Wszyscy doskonale wiemy, co się z nami dzieje po wypiciu alkoholu (a niektórzy być może przestają to wiedzieć, bo całkowicie tracą kontrolę). Mało jednak osób zastanawia się, jak alkohol wpływa na organizm. Okazuje się, że wywołuje niezłe spustoszenie, o czym już jakiś czas temu pisała chociażby Ewa Chodakowska na Instagramie.
Czy wiesz, że... Jego spożywanie drażni przewód pokarmowy? Jednocześnie niszczy zdrowe bakterie żyjące w Twoich jelitach.. co nie wpływa to dobrze na stan zdrowia i wygląd Twojego brzucha... Poza tym źle wpływa na sprawność fizyczną, w związku z czym Twój trening staje się mniej efektywny. Alkohol źle też działa na układ nerwowy i stężenie glukozy we krwi, zwiększa ryzyko nadciśnienia, uzależnia i osłabia układ odpornościowy, a więc jesteś bardziej podatna na przeziębienia. Jego regularne picie może być przyczyną chorób trzustki, wątroby a nawet niektórych nowotworów! Jakby tego było mało dodatkowo Cię odwadnia i źle wpływa na stan Twojej skóry - pisała Ewa Chodakowska.
To jednak nie wszystko, bo lista negatywnych skutków picia alkoholu jest znacznie dłuższa:
To oczywiście wyjaśnia moje dolegliwości po spożyciu alkoholu i domyślam się, że nie tylko moje. Pytanie, czy warto dla chwili rozrywki narażać się na tyle negatywnych skutków? Odpowiedzcie sobie sami.
Nie ma mowy o efektywnym treningu po zakrapianej nocy. Zresztą, zakrapiana noc po treningu też nie jest dobrym pomysłem. Głównie dlatego, że alkohol upośledza proces regeneracji mięśni.
W trakcie ćwiczeń produkujemy hormon stresu - kortyzol, powodujący degradację białek. Picie alkoholu po treningu przyczynia się do utrzymania wysokiego poziomu kortyzolu w organizmie, wydłużając katabolizm mięśni, czyli proces rozpadu tkanki mięśniowej. Tym samym regeneracja uszkodzonych struktur przebiega wolniej - czytamy na stronie w formie24.poradnikzdrowie.pl.
Z kolei po wypiciu alkoholu możemy być odwodnieni, ponieważ trunki wyskokowe tak działają. Natomiast trenowanie w stanie odwodnienia jest bardzo niebezpieczne - zwiększa ryzyko urazów, skurczów, naciągnięć. Nie wspominając już o omdleniach.
Alkohol zakłóca też proces przyrostu masy mięśniowej, ponieważ zmniejsza poziom testosteronu w organizmie, który jest właśnie wykorzystywany w procesie budowy mięśni.
Jeśli nie interesują was kwestie treningowe i zdrowotne, nie myślicie o sprawnych jelitach, odporności, a w szerszej perspektywie zdrowej trzustce, cukrzycy, uzależnieniu i całej liście, którą przytoczyłam powyżej, to może pomyślicie o swoim wyglądzie. Nie jest tajemnicą, że dla wielu osób to właśnie on ma kluczowe znaczenie. Właśnie dlatego zaczynają trenować, przechodzą na dietę, ale jednocześnie... pozwalają sobie na alkohol. Czy to codzienne piwko, lampkę wina, czy cotygodniowe zakrapiane imprezki w ramach "relaksu" czy "cheat days".
Jak już wyżej wspomniałam, ćwiczenia i zdrowe odżywianie nie idą w parze z alkoholem. Trunki wyskokowe to puste kalorie. Do tego wzmagające apetyt i zachęcające do sięgania po (często) niezdrowe przekąski. To prowadzi do tego, że podczas jednego wieczoru jesteś w stanie nadrobić wszystkie kalorie, które próbowałaś/eś redukować przez miniony tydzień. Gdzie tu sens i logika?
Do wyobraźni mogą przemówić też liczby. Ewa Chodakowska na Instagramie poinformowała fanki, że 1 gram alkoholu to 7 kalorii. Oznacza to, że:
A przecież rzadko kończy się tylko na jednym kieliszku czy tylko jednej lampce wina. Dodajcie do tego kaloryczność przekąsek, które prawie zawsze towarzyszą alkoholowym spotkaniom, i macie gotową bombę kaloryczną. Nie ma więc mowy o utrzymaniu linii, tym bardziej jeśli ktoś pozwala sobie na takie wyjątki od diety regularnie.
Podejrzewam, że większości was nie przekonam do zrezygnowania albo chociaż ograniczenia picia alkoholu. W końcu kultura picia w naszym kraju ma się jednak świetnie i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić. Ale jeśli chociaż jedna osoba ograniczy sięganie po wyskokowe trunki, zacznie to robić rzadziej, to uznam, że mój tekst odniósł niezły sukces.