"Ale masz tłuszcz na brzuchu. Na twoim miejscu bym go nie pokazywała", czyli body shaming wciąż ma się świetnie

Jeszcze do niedawna myślałam, że w dobie body positive nie ma już miejsca na body shaming. A jednak. O tym, w jak dużym jestem błędzie, przekonałam się, zaglądając na instagramowy profil jednej z najpopularniejszych blogerek. To mi przypomniało, ile razy ja byłam ofiarą body shamingu.

"Projekt ciało" na myfitness.gazeta.pl to cykl poświęcony zdrowemu odżywianiu i aktywności fizycznej. Co tydzień we wtorek znajdziecie nowe materiały.

Mogłoby się wydawać, że podejście do kobiecego ciała zaczyna się zmieniać. W końcu obecnie tyle mówi się o samoakceptacji, trenowaniu dla zdrowia, a nie obsesyjnego odchudzania. Coraz częściej w przestrzeni publicznej pokazywane są różne ciała, bez względu na ich rozmiar, a przecież dawniej było to nie do pomyślenia, bo dominowały wyłącznie superszczupłe i uważane za "perfekcyjne" figury. Niestety, i tak okazuje się, że przed nami jeszcze długa droga w tym temacie.

"Ale masz tłuszcz na brzuchu"

Przekonałam się o tym, gdy zajrzałam na profil Elizy Wydrych, znanej również jako Fashionelka. Elizę obserwuje od lat i widzę, jak bardzo zmieniło się zarówno jej podejście do blogowania, jak i ona sama. Z dziewczyny, która pisała tylko o modzie, stała się świadomą kobietą, która mocno stawia na rozwój siebie i swojego biznesu. Jej blog to już marka, a ona ma niekończące się pomysły. Przy okazji Eliza promuje też zdrowy styl życia i ostatnio chętnie chwali się treningami jogi, które pokazuje w przyspieszonym tempie (jedno z nagrań możecie zobaczyć poniżej). To nie spodobało się jednej z internautek, która wysłała jej prywatną wiadomość o takiej treści:

Ale masz tłuszcz na brzuchu. Na twoim miejscu bym go nie pokazywała.
Zobacz wideo

Serio? Mnie brak słów, ale Eliza, która z pewnością jest zaprawiona w bojach z internetowymi hejterami, nie przejęła się komentarzem, bo ma za sobą długą drogę do samoakceptacji.

Przeczytałam to i uśmiechnęłam się pod nosem, bo droga, jaką przeszłam od mega nieakceptującej siebie laski, z obrzydzeniem i wstrętem do własnego brzucha do dziewczyny, która akceptuje go pełni, traktuje swoje ciało z szacunkiem i po prostu kocha siebie - była baaaaardzo długa - napisała blogerka.
 

Eliza Wydrych dodała, że kiedyś nawet nie pomyślałaby o opublikowaniu nagrania, na którym widać jej brzuch, bo "spaliłaby się ze wstydu". Zobaczcie, do czego doprowadziła obsesja na punkcie bardzo szczupłych sylwetek - młode kobiety zwyczajnie wstydzą się lub wstydziły swoich własnych ciał. To chore, ale doskonale to rozumiem.

"D***a jak szalupa"

Mogę się tylko domyślać, ile podobnych wiadomości dostaje nie tylko Eliza, ale i tysiące innych dziewczyn, które decydują się na aktywne prowadzenie życia w sieci. Ja stawiam pierwsze kroki na Instagramie, wciąż jeszcze nieśmiało publikuje zdjęcia, bo doskonale wiem, z czym mogę się mierzyć. Doświadczyłam tego już wcześniej - nie w sieci, a w szkole.

Z body shamingiem, który jeszcze nie był tak wtedy określany, spotkałam się już jako nastolatka. Zapewne wiele kobiet ma podobne wspomnienia do moich - dojrzewanie i zaokrąglające się tu i ówdzie ciało to przecież idealny powód do wyśmiewania.

D***a jak szalupa - te okrzyki słyszałam za sobą najczęściej. Im więcej było takich uwag, tym bardziej stawałam się zamknięta w sobie i nieśmiała. Znalazłam też świetny sposób, by ich nie słyszeć - zaczęłam nosić spodnie o kilka rozmiarów za duże, a do tego przewiązywałam bluzy w pasie. To jednak nie wszystko.

Zaburzenia odżywiania

Nie będę ukrywać, że była to prosta droga do zaburzeń odżywiania, tak powszechnego obecnie problemu. Zaczęło się niewinnie - od liczenia kalorii i jazdy na rowerku stacjonarnym. Nawet nie zauważyłam, jak szybko stałam się niewolnikiem moich nowych nawyków. Zaczęłam jadać sama zamknięta w pokoju, bo dzięki temu mogłam wyrzucać jedzenie, które było "za tłuste" i "tuczące". Doprowadziłam się do tragicznego stanu, w którym włosy leciały mi garściami, zatrzymał mi się okres. Na szczęście rodzice szybko zauważyli problem i zareagowali błyskawicznie, a ja wylądowałam na terapii u psychologa.

Droga do samoakceptacji

To jedno z najtrudniejszych doświadczeń i jedna z najdłuższych dróg, okupiona licznymi upadkami. Poza tym, co słyszałam w szkole, z body shamingiem spotykałam się również w innych sytuacjach, np. w związkach. To niesamowite, ale nawet twój własny chłopak może ci powiedzieć, że "byłoby fajnie, gdybyś miała mniejszy tyłek i większe piersi". Teraz już wiem, że fajnie to by było, ale dopiero wtedy, gdybym zmieniła chłopaka (spokojnie, w końcu to zrobiłam).

Dopiero teraz, gdy przekroczyłam 30. rok życia mogę śmiało powiedzieć, że akceptuję swoje ciało i nie zamieniłabym się z nikim innym, choć całe życie marzyłam o innym wyglądzie. Dopiero niedawno pogodziłam się z faktem, że nigdy nie będę miała figury modelki, a moje ciało jest tylko moje, niepowtarzalne i przez to wyjątkowe. Jest moim pierwszym i najważniejszym domem, o który muszę dbać, bo będzie ze mną do końca życia. Zwracam też większą uwagę na funkcjonalność swojego ciała. Co z tego, że nie mam nóg do nieba, skoro dzięki moim - według powszechnym kanonom, niedoskonałym -nogom mogę robić tyle wspaniałych rzeczy - mogę jeździć na rolkach, łyżwach, rowerze, mogę zwiedzać miasta i spacerować po górach. Nie ma absolutnie nic lepszego i cenniejszego niż sprawne i zdrowe ciało. Obecnie bardzo dbam o to, co jem i jakie ćwiczenia wykonuję. Robię to teraz z miłości do ciała, a nie - jak wcześniej - nienawiści.

jogajoga Kinga Molenda

Na pierwszym miejscu zdrowie

Eliza Wydrych zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt w swoim wpisie na Instagramie - pozbawiony tkanki tłuszczowej brzuch może być zwyczajnie niebezpieczny dla zdrowia, o czym również pisała fizjoterapeutka Gosia Włodarczyk, znana również jako pani fizjotrener.

Nie przesadzę stwierdzeniem, że kobiety nie są zadowolone ze swojego brzucha. Wciąż słyszę, że mógłby być mocniejszy a mięśnie bardziej zarysowane. A gdybym powiedziała, że Twoje marzenia pogorszą Ci zdrowie? Jeśli marzy Ci się brzuch z wyraźnymi mięśniami to wiedz, że:
- mięśnie wtedy są bardzo spięte nawet kiedy ich nie napinasz umyślnie, utrudnia to oddychanie, pracę przepony i dna miednicy
- zbyt mocne mięśnie brzucha to duże ryzyko rozejścia się kresy białej w ciąży
- zbyt mocne mięśnie to również bardziej problematyczna rehabilitacja po ciąży
- macica i jajowody to ruchome narządy, aby dobrze działały musza mieć ruch! A nie ma go w sztywnym tułowiu który opasają mocne mięśnie
- brzuch który funkcjonuje prawidłowo, w którym wszystkie mięśnie tułowia współpracują w odpowiednim rytmie zapewnia prawidłowe funkcje wydzielnicze (hormony!), trawienie, pracę dna miednicy i dobre orgazmy
- estetyka - nawet na zawodach bikini Fitness uznaje się umięśniony brzuch za mało kobiecy
to jaki ma być? Wydolny! Nie za słaby, nie za mocny. Ćwicz go funkcjonalnie - przy okazji innych ćwiczeń. Odpuść brzuszki, na zawsze! Nie wciągaj pępka/brzucha! Ruszaj się - tak ogólnie - napisała Gosia Włodarczyk.
 

To okropne, że nikt o tym nie mówi, nikt na to nie zwraca uwagi, nawet czołowe trenerki wszystkich Polek. Przez lata kobiety są karmione nie tylko obrazkami "perfekcyjnych" sylwetek, ale także wiedzą, która nie jest korzystna dla ich zdrowia. Mnie udało się pokonać wyniszczającą chorobę, ale ile kobiet wciąż się z tym zmaga? 

Jeśli więc masz czasem ochotę napisać komuś (lub powiedzieć prosto w twarz) obraźliwy komentarz, żeby "schował swój wielki brzuch, bo nie wypada go pokazywać" lub uważasz, że jakaś kobieta nie powinna zakładać tej sukienki, bo "ma piersi jak naleśniki", to naprawdę zastanów się dwa razy. Nikt z nas nie jest idealny, ale absolutnie każdy ma prawo dobrze czuć się w swoim ciele i nosić ubrania, na które ma ochotę. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.