Początek 2019 roku, był dla trenerki niezwykle intensywnym zawodowo miesiącem. Po wypuszczeniu ambasadorskiej kolekcji biżuterii dla W.KRUK oraz wprowadzeniu na rynek swojej marki naturalnych kosmetyków, Ewa Chodakowska poleciała z grupą podopiecznych na 'tydzień metamorfozy" do Tajlandii, który miał być dla niej wyjazdem rekreacyjno-wypoczynkowym, jednak okazało się, że kiedy trenerka zwolniła nieco swoje zabójcze tempo życia, jej organizm się zbuntował i rozłożyła ją choroba. Na swoim Instagramie, Ewa Chodakowska opublikowała wówczas post, w którym obiecała (przede wszystkim sobie), że tym razem wyciągnie z tego wnioski. Na swoim InstaStories, Ewa ubolewała również nad tym, że choruje w tak pięknym miejscu i wszystkie atrakcje ją omijają.
Mąż Ewy Chodakowskiej - Lefteris Kavoukis - nie pozwolił jednak, by z tego wyjazdu Ewa Chodakowska zapamiętała jedynie pokój hotelowy i ostatniego dnia zabrał ją na rejs jachtem. Podczas tej wycieczki, trenerka postanowiła z mężem wymienić rzeczy, za które są wdzięczni, co później opisała na Instagramie. - Ostatni dzień w Tajlandii, przychodzi Lelo do mnie i mówi... NIE MOŻE BYĆ TAK, ŻE Z CAŁEGO TYGODNIA BĘDZIESZ PAMIĘTAĆ TYLKO HOTEL... Wciąż zasmarkana, z gardłem doprawionym przedwczorajszym prowadzeniem treningów, dałam się porwać.. Oooo!!! Jak bardzo nie żałuje! W drodze powrotnej wymienialiśmy z mężem rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni... Niekończąca się lista wypełniła nasze oczy łzami wzruszeń i co najważniejsze! Na pierwszym miejscu niezmiennie ZDROWIE I MIŁOŚĆ!!! Tak było około 10 lat temu, na początku naszej wspólnej drogi, tak jest i dzisiaj, kiedy spoglądając za siebie, doceniamy każdy podjęty razem krok i celebrujemy to gdzie dotarliśmy. Moją modlitwą zawsze była wdzięczność - napisała Ewa Chodakowska.
Okazuje się, że mimo tego wszystkiego, na co Ewa Chodakowska zapracowała sobie przez ostatnie lata, nadal największą wartością jest dla niej zdrowie oraz miłość - i to jest piękne!