Anna Lewandowska - najbardziej znana obok Ewy Chodakowskiej trenerka fitness w Polsce - jak zwykle ma pełne ręce roboty - kolejne wyzwania zawodowe, ważne wydarzenia, w których bierze udział np. mecze, w których gra jej mąż - Robert Lewandowski. Do tego oczywiście dochodzi opieka nad ukochaną córką Klarą. Anna jednak zdaje się wszystko mieć pod kontrolą, z uśmiechem na ustach angażuje się w kolejne projekty. Niedawno Anna wzięła udział w wyjątkowym spotkaniu w ramach jej cyklu "Sztuki walk" realizowanym dla programu Dzień Dobry TVN, w którym spotyka się z wyjątkowymi kobietami, które pokazują, że w grupie są znacznie silniejsze niż osobno. Trenerka odwiedziła Stowarzyszenie „Łódzki Klub Amazonka”. "Będąc karateczką stoczyłam wiele walk. Zarówno na macie, jak i w życiu codziennym, ze sobą. Odkąd jestem Prezesem Olimpiad Specjalnych obserwuję i angażuję się w walki innych, walki z przeciwnościami losu czy też z własnymi ograniczeniami. Widzę zwycięstwa i trofea w postaci rozwoju i postępów. To rozwija również mnie." - napisała na babybyann.pl.
Czasem jednak zdarza się tak, że z powodu nadmiaru obowiązków, cierpi regularność treningów Ani. "To były intensywny miesiąc, a pomyśleć, że w tym roku jeszcze tyle przede mną ?????? DWA duuuuuże projekty... Dlatego czasu na trening było mniej, ale już po powrocie nadrabiam wszystkie sportowe zaległości - obiecuję ??" - napisała na Instagramie trenerka. Jednocześnie zamieściła swoje zdjęcie z sali treningowej z gumami mini band. Pod fotką od razu - jak zwykle - pojawiła się masa pozytywnych komentarzy jej fanów. Jeden z nich brzmi: "Większe bicki od Roberta ??". Ania odpowiedziała na komentarz: "Bez przesady. Ale w świecie sportowca - dziękuję za komplement." Taka wymiana krótkich zdań skłania jednak do refleksji. Czy to możliwe, że nasz najlepszy piłkarz ma mniejsze bicepsy, niż jego żona?
