Zajrzyj do swojej szafy i zobacz jak różnej wielkości ubrania posiadasz. Jedne spodnie S, drugie M czy nawet L. Warto podkreślić to, że żadna z rozmiarówek nie jest adekwatna do twojej wagi.
Deena Shoemaker na swoim Facebooku dodała post, który w idealny sposób pokazuje istniejący problem. Dziewczyna dodała kolaż składający się z sześciu zdjęć. Na każdym ma ubrane spodnie. Co ciekawe, są różnej wielkości i wszystkie są na nią dobre...
1. U góry nałożyła spodnie w rozmiarach: 5 - 35, 6 - 36, 12 - 44.
2. Na dole natomiast: 36, 38 i 44.
Shoemaker jest zmartwiona taką sytuacją, ponieważ na co dzień pracuje z młodzieżą. Bardzo często w pracy słyszy od nich, że są za grubi i muszą schudnąć za wszelką cenę.
Autorka zastanawia się nad tym, jak ma ich przekonać o tym, że tak nie jest, skoro wchodząc do pierwszego lepszego sklepu mogą się rozczarować przy wyborze rozmiaru ubrania.
Deena Shoemaker w swoim poście zapewnia, że ubrania nie mówią nic o wadze. Znak widniejący na ubraniach jest tylko i wyłącznie wymysłem producentów.
Post w ciągu jednego tygodnia uzbierał 42 tysiące polubień i został udostępniony aż 88 tysięcy razy. To przemawia za tym, że problem jest na szeroką skalę.
Zgadzacie się z Shoemaker?
WIĘCEJ PODOBNYCH HISTORII ZNAJDZIESZ TUTAJ.