W ciąży przytyłam 30 kg. Rok po porodzie ważę mniej niż przed urodzeniem dziecka

- Kilka lat temu w pierwszej ciąży przytyłam 25 kg. Po urodzeniu córki bardzo szybko udało mi się wrócić do formy po ciąży. Kiedy dowiedziałam się, że spodziewam się drugiego dziecka, nie przypuszczałam, że znowu przytyję aż tak dużo.

Będąc w ciąży, nie jadłam za dwoje, a mimo to przytyłam naprawdę sporo. W pierwszej 25 kg, w drugiej ponad 30 kg. Przez całe życie trenowałam judo, gdzie waga odgrywała kluczową rolę i po latach myślę, że mój organizm w końcu poczuł, że może sobie poluzować. Puchłam na potęgę i nie ukrywam, że bałam się, że moje ciało już nigdy nie będzie wyglądało jak wcześniej. 

Na szczęście się myliłam. W 2016 roku, kiedy urodziłam córkę, już po dwóch tygodniach mieściłam się  swoje stare spodnie, chociaż powrót do formy sprzed urodzenia dziecka zajął mi dokładnie 6 miesięcy. Kiedy w 2019 roku dowiedziałam się, że spodziewam się drugiego dziecka, myślałam, że będzie podobnie. No cóż, tym razem było dużo trudniej. 

Zobacz wideo

W dniu porodu ważyłam 95 kg

Zanim przejdę do całej historii związanej z moim powrotem do formy po ciąży, na wstępie zaznaczę, że w drugiej ciąży miałam nadciśnienie ciążowe i niedoczynność tarczycy. To wiązało się z regularnym braniem leków, które mogły też mieć wpływ na moją wagę. 

W dniu porodu, kiedy weszłam na wagę, zobaczyłam 95 kg. Wtedy pomyślałam sobie: -"Jak to jest możliwe?", jednak wtedy interesował mnie sam poród, który i tak nie poszedł po mojej myśli. Przez 12 godzin rodziłam naturalnie, a ostatecznie poród zakończył się cesarskim cięciem. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że po tej operacji (bo nie można powiedzieć, że cesarka jest zwykłym zabiegiem), będę wracać do formy jeszcze dłużej. Nie pomyliłam się. 

Po powrocie do domu spojrzałam w lustro i się rozpłakałam 

Choć doskonale zdawałam sobie sprawę, że moje ciało nie wygląda tak jak przed ciążą, to jednak łudziłam się, że będzie trochę lepiej. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko ciało, ale prawda jest taka, że ja przez całe życie czułam się silna, a po porodzie miałam wrażenie, że nie mam siły wejść na trzecie piętro. Jako motywację zrobiłam sobie zdjęcie 10 dni po porodzie, by później sprawdzić, czy jest jakiś progres. 

 

Okazuje się, że to zdjęcie wcale nie wywołało jakiś wielkich kontrowersji, a kobiety je komentujące pisały, że dziękują mi za to, że pokazałam, jak moje ciało wygląda naprawdę. Nie ukrywam, że to rzeczywiście jeszcze bardziej zmotywowało mnie do działania. 

Jak wyglądał mój powrót o formy po ciąży? 

Już dobę po cesarskim cięciu zaczęłam od delikatnych ćwiczeń. Oczywiście nie były to stricte ćwiczenia fizyczne, a bardziej ćwiczenia oddechowe. Po powrocie do domu wciąż je kontynuowałam aż do momentu, kiedy dostałam zielone światło, że powoli mogę zacząć się rozciągać. Było to jakieś 3 tygodnie po porodzie. Wciąż te ćwiczenia nie przypominały normalnego treningu, a męczyłam się jakbym przebiegła maraton. Po 6 tygodniach odwiedziłam swojego ginekologa, który powiedział, że wszystko się super goi i że powoli mogę zacząć wracać do normalnych treningów. Polecił jednak, żebym odwiedziła fizjoterapeutę uroginekologicznego, który ostatecznie potwierdził jego słowa i dał zielone światło do treningów. 

Nawet dwa miesiące po porodzie moje treningi nie wyglądały, jak przed urodzeniem dziecka, ale cieszyłam się, że w końcu mogę zacząć coś robić. W moim planie treningowym było sporo ćwiczeń wzmacniających. Do treningu wykorzystywałam hantle, mini bands i kettlebel. Wszystkie ćwiczenia dostosowywałam do moich możliwości i nie rzucałam się na głęboką wodę, jeśli czułam, że nie dam rady. W międzyczasie wróciłam również do treningów na basenie. Raz w tygodniu odwiedzałam pływalnie i polecam to każdej świeżo upieczonej mamie, bo pływanie nie tylko wspomaga powrót do formy po ciąży, ale także działa rozluźniająco. 

Po pięciu miesiącach zaczęłam biegać z wózkiem. Choć bieganie to za duże słowo. Na samym początku mój trening wyglądał tak, że biegłam 1 minutę, 2 minuty szłam i tak przez około 30 minut. Nie muszę wam mówić, że był to istny hardcore, ale po tym treningu czułam się fantastycznie! Dlatego też został on na stałe wpisany w mój grafik. 

 

Przez miniony rok trenowałam sześć razy w tygodniu: trzy razy trening w domu, dwa razy bieganie i raz w tygodniu basen. Dzięki temu udało mi się schudnąć 33 kg i obecnie ważę 62 kg, czyli o 3 kg mniej niż przed zajściem w ciąże. 

 

A co z dietą? 

Jeśli chodzi o dietę, to nie jestem w tej kwestii specjalistką, bo nie stosowałam żadnego planu żywieniowego. Jadłam zdrowo, na moim talerzu było sporo warzyw. Nie będę jednak ściemniać, że zawsze tak to wyglądało, oczywiście zdarzyło mi się jeść pizzę czy burgera i dzięki temu czułam się naprawdę dobrze. Wyznaję zasadę, że w diecie musi zostać zachowana równowaga.

Jak widać, na moim przykładzie, nie ma rzeczy niemożliwych i wcale nie trzeba trenować kilka godzin dziennie i być na restrykcyjnej diecie, żeby wrócić do formy sprzed ciąży. 

Więcej o: