Artykuł pochodzi z magazynu Tylko Zdrowie. Do kupienia w środy z Gazetą Wyborczą.
Między układem nerwowym a odpornościowym istnieje bardzo silne powiązanie. Instynktownie wiemy, że stałe napięcie osłabia nasz organizm, ale ta zależność jest intensywnie badana przez uczonych dopiero od dwóch dekad. Nauka łącząca w sobie działanie układu odpornościowego, nerwowego oraz wpływ naszej psychiki na ciało nazywa się dziś psychoneuroimmunologią.
Nasze myśli i uczucia mają wpływ zarówno na odpowiedź immunologiczną, jak i na reakcje nerwowe oraz hormonalne. Każdy z nas tego doświadcza, gdy zaczyna się drapać na myśl o gryzącym swetrze, ślinić na widok rozkrojonej cytryny czy kichać na widok kurzu. Nasz mózg nie odróżnia wyobrażenia od sytuacji prawdziwej.
Jednym z zadań psychoneuroimmunologii jest badanie wpływu stresu na pracę układu odpornościowego. Stres to bardzo ważny mechanizm obronny, który ma zmobilizować nasze siły w chwili zagrożenia. Do krwi wydzielane są wtedy hormony (m.in. adrenalina i kortyzol), które mają za zadanie dodać nam sił i znieczulić na ból. Przyspieszają pracę serca, podnoszą ciśnienie krwi, pogłębiają i przyspieszają oddech, poprawiają refleks - działają jak włącznik programu "bij albo uciekaj". To przydatne, gdy atakuje nas dziki zwierz albo napastnik.
Niestety, dziś zbyt często korzystamy z tego naturalnego dopalacza, a przedłużający się stan gotowości, zamiast spowodować przypływ sił, osłabia i wyniszcza układ odpornościowy. Jeśli nasz organizm nie spali hormonów stresu podczas walki lub ucieczki, po pewnym czasie mogą one spowodować problemy z sercem i układem krążenia, prowadzić do rozwoju chorób metabolicznych, a także mieć wpływ na powstawanie nowotworów.
Daj ciału to, czego chce
Analiza danych dotyczących Szwedek, które w kwiecie wieku przeżyły rozwód lub utraciły kogoś bliskiego, wykazała, że taki stres w późniejszych latach zwiększył u nich ryzyko rozwoju alzheimera. Co więcej, ryzyko rośnie wraz z liczbą stresujących zdarzeń doświadczonych przez kobiety - donosi pismo "British Medical Journal".
Zapewne jest to efekt działania hormonów stresu, w tym kortyzolu, które zapoczątkowują niekorzystne zmiany w mózgu. Kobiety doświadczające najwięcej stresujących sytuacji między 38. a 54. rokiem życia miały o 21 proc. większe ryzyko rozwoju alzheimera, a demencji - o 15 proc. w porównaniu z kobietami, którym życie w tym okresie oszczędziło trosk.
Jednak specjaliści zajmujący się tą chorobą mają pewne wątpliwości. - Czynników związanych z demencją jest wiele. To płeć, wiek, skłonności genetyczne czy wpływ środowiska. Obecnie uważa się, że aby zmniejszyć ryzyko, ważne są zdrowa dieta, regularne ćwiczenia, powstrzymywanie się od palenia tytoniu, niskie ciśnienie krwi i kontrola cholesterolu - komentuje dr Simon Ridley, prezes Brytyjskiego Towarzystwa Badań nad Chorobą Alzheimera. - Oczywiście do tych wytycznych można też dołączyć walkę ze stresem - dodaje.
Tłumienie silnych emocji i martwienie się wszystkim dookoła prowadzi do spadku liczby białych krwinek (limfocytów) we krwi, osłabia też ich aktywność. Co ciekawe, z japońskich badań wynika, że ludzie w ponad 40 proc. stresują się sprawami, które kiedyś się wydarzyły, w ponad 40 proc. sprawami, które nigdy się nie wydarzą, a tymczasem tylko 8 proc. problemów, o których rozmyślają, pojawi się naprawdę! Wielu z nas przez całe lata żyje w stresie. Układ immunologiczny słabnie. Tym bardziej że dodatkowo źle się odżywiamy, stosujemy używki, mało śpimy.
Naukowcy z USA dowiedli, że nawet pojedynczy epizod silnego stresu niszczy nowo powstające komórki w mózgu. Zdaniem badaczy z Rosalind Franklin University (Chicago) odkrycie to może przybliżyć nas do poznania mechanizmów rozwoju depresji. Przewlekły stres może jest mniej spektakularny, ale wcale nie jest mniej groźny.
Pomocne mogą być techniki relaksacyjne. Nie chodzi tu o kładzenie się na kanapie przed telewizorem, ale o ćwiczenia oddechowe czy wizualizacje. Specjaliści pracujący na co dzień z osobami poważnie chorymi (np. na nowotwory) są zdania, że techniki te wzmacniają zdolności obronne organizmu. Stres doskonale rozładowuje również aktywność fizyczna - jest to bowiem substytut tego, czego domaga się ciało. Przygotowało nas na walkę i ucieczkę? To dajmy mu trochę tego ruchu w postaci fizycznego wysiłku.
Myśl o oddychaniu
Wyłączmy telewizor. Oglądanie go przez cały weekend to droga donikąd. Badania dowodzą, że samo czytanie lub oglądanie nieprzyjemnych wiadomości powoduje stres nie mniejszy niż... uczestniczenie w dramatycznych wydarzeniach! Złe wiadomości bardziej wpływają na kobiety.
Kanadyjscy badacze przeprowadzili eksperyment, w którym poprosili grupę 60 kobiet i mężczyzn o przeczytanie wybranych artykułów w prasie. Były wśród nich historie o wypadkach, pobiciach czy morderstwach oraz neutralne, np. dotyczące premier filmowych. Uczestnicy doświadczenia czytali wszystkie teksty, a potem wykonywali standardowy test określający poziom stresu. Podczas czytania poszczególnych informacji w grupie sprawdzano także badaniem krwi poziom hormonu stresu - kortyzolu.
Okazało się, że choć złe informacje same w sobie nie podnoszą u kobiet poziomu stresu, to czynią je bardziej podatnymi na stresujące sytuacje, które mogą się wydarzyć później. U mężczyzn nie zaobserwowano podobnej reakcji.
Uczeni tłumaczą to tym, że kobiety są bardziej wyczulone na wyszukiwanie potencjalnych zagrożeń w swoim otoczeniu, ponieważ podświadomie chcą chronić swoje dzieci (istniejące czy nie).
- To badanie, choć na małej grupie osób, jest fascynujące - uważa prof. Terrie Moffitt z Instytutu Psychiatrii w King's College (Londyn). - Kobiety mają zakodowaną w fizjologii większą podatność na stres, a jednocześnie i tak średnio żyją o kilka lat dłużej niż mężczyźni. W jaki sposób ich ciała neutralizują hormonalne skutki potrzeby stałego bycia w pogotowiu, by nie wpływały one niekorzystnie na ich układ krwionośny, nie powodowały chorób?
Czasami nie neutralizują. Ćwiczmy więc rozładowywanie stresu, koncentrując się na swoim oddechu. Wykonując takie ćwiczenia, powinniśmy przyjąć wygodną pozycję. Należy się skupiać na każdym powolnym wdechu i wydechu. Przy każdym wdechu myślmy o tym, że dostarczamy organizmowi tlen i energię, dzięki czemu staje się on silniejszy, a układ odpornościowy - mocniejszy. Z każdym wydechem opuszczają nas za to nieprzyjemne uczucia. Dobrze jest robić to ćwiczenie parę razy dziennie.
Innymi ćwiczeniami relaksacyjnymi są: trening autogenny oraz trening Jacobsona. Trening autogenny polega na rozluźnianiu poszczególnych części ciała, wyobrażaniu sobie, że stają się coraz cięższe i ciepłe. Trening Jacobsona to napinanie i rozluźnianie poszczególnych części ciała.
To nic, że na początku nasze wysiłki wydają się sztuczne. Po pewnym czasie nauczymy się wyłączać i odniesiemy realne korzyści z takiego relaksu. Coś robić ze stresem trzeba, by zniwelować jego skutki. Byle go nie przeleżeć i nie przejeść. To najgorsza droga.