Zacznijmy od tego, że po to, by być zgrabną i zdrową, wcale nie musisz jeść wyłącznie liścia sałaty i popijać go wodą. Chodzi o to, by wybierać nieprzetworzone produkty. Co to oznacza w praktyce? Jak najczęściej odpowiadać sobie na pytanie: "Czy to, co jem, rosło lub chodziło?". Oczywiście ciężko będzie zastosować te zasadę w stu procentach, ale jeśli zredukujemy pewne produkty do minimum, otrzymamy maximum efektu!
Sałatka sałatce nie równa. Wszystko zależy od tego, co do niej dodamy. Jeśli postawimy na świeże warzywa i owoce, dostarczymy organizmowi niezbędnych witamin, błonnika oraz przeciwutleniaczy. Jednak często kusimy się na inne dodatki, żeby "podkręcić" smak przekąski. Ostrożnie!
Jednym ze składników wielu sałatek jest makaron. Fakt, że o nim wspominam, nie oznacza, że będę karcić każdego, kto chętnie sięgnie po wstążkę makaronu. Jak zwykle chodzi przede wszystkim o jakość, ale także o ilość. Jeśli zależy ci na utracie kilku centymetrów w pasie, to na pewno wiesz, że warto ograniczyć spożycie węglowodanów. Nie oznacza to jednak, że masz ich nie jeść. Po prostu rób to świadomie i z głową. Mała porcja pełnoziarnistego makaronu w sałacie nie tylko sprawi, że danie będzie smaczniejsze ale też bardziej sycące. Przestrzegam przed tego typu rozwiązaniami z jednego powodu: jeśli jesz sałatki kupione gdzieś na mieście, często dodatki takie jak makaron czy ryż są bardzo słabej jakości. W kuchni azjatyckiej dodatkowo robione są na bazie chrupiącego makaronu przygotowanego w głębokim tłuszczu. Ale jeśli przyrządzasz danie w domu, możesz wybrać makaron dobrej jakości i wymieszać składniki w takich proporcjach, które będą pasowały nie tylko twoim kubkom smakowym ale także także sylwetce!
Myślisz, że sałatka, gdzie podstawowym składnikiem będzie kurczak, owoce morza lub ryba to dobre rozwiązanie? Tak! Porcja białka przyda się każdemu, a już na pewno tym, którzy ciężko trenują. Pamiętaj jednak o tym, że nawet kurczak, indyk czy krewetki mogą być zdradliwe.
Kiedy stołujemy się na mieście, jest spore ryzyko, że nasza sałatka zostanie "okraszona" panierowanym kurczakiem czy rybą. Podobnie wygląda sytuacja z krewetkami lub kalmarami. Jeśli któregoś dnia nie chcesz stanąć przed lustrem i stwierdzić: "Jej! Przecież ja prawie nic nie jem, a nie mogę schudnąć!" to miej świadomość, że nie tylko to, co i ile jemy ma znaczenie, ale także sposób, w jaki dana potrawa jest przygotowana. Panierka i głęboki tłuszcz to czynniki, których z pewnością chcesz unikać!
Myślisz tak: ser to idealne źródło białka i wapna. Tak, ale większość serów, które lądują w naszej sałacie, zawiera również sporo tłuszczu.
Nikt nie mówi, że w sałacie nie powinien znaleźć się nabiał, ale ważne jest to, by nie przesadzić z jego ilością i zadbać o to, by były to wyłącznie produkty dobrej jakości.
Rozwiązania?
Unikaj dodawania do sałat tradycyjnego żółtego sera a la cheddar. Postaw na odrobinę mozzarelli czy sera typu feta (ale wyłącznie dobrej jakości), halloumi. Nie przesadzaj z ilością: dodawaj tylko odrobinę, dla podkreślenia smaku. W końcu sałata posypana świeżo startym parmezanem smakuje świetnie!
O tym, że sos majonezowy czy inne gęste cudo do sprzymierzeńców szczupłej sylwetki i zdrowego serca nie należą, nikogo nie musimy zapewniać. Czy to jednak oznacza, że mamy całkiem zrezygnować z sosu? Na szczęście: nie!
Zamiast gotowego sosu, który zazwyczaj będzie na bazie majonezu, postaw na własną mieszankę. Weź jogurt naturalny, sok z cytryny oraz różne przyprawy. Możesz mieszać do woli. W końcu każdy ma inne upodobania kulinarne.
Masło orzechowe (organiczne, bez dodatku soli) czy migdałowe też będzie dobra bazą. Możesz je wymieszać z oliwa z oliwek czy olejem lnianym i skropić liście sałaty czy szpinaku.
Jeśli jesz na zewnątrz i nie masz możliwości przygotowania własnego sosu, poproś o oliwę z oliwek i ocet balsamiczny. Gdy zamawiasz potrawę, poproś o to, by sos podano oddzielnie. Dzięki temu możesz sprawdzić co dostałeś i samemu zadecydować o tym czy chcesz go dodać do potrawy.
Żurawina, rodzynki, morele, ananas - długa lista słodkich dodatków, które podkreślą smak sałatki dopiero się zaczyna. Czy warto sięgać po suszone owoce? Tak. Zawierają sporo witamin, można powiedzieć, że są bardziej skoncentrowanym źródłem składników odżywczych.
Zawierają także więcej błonnika, minerałów i niektórych witamin, są również bardzo dobrym źródłem potasu, magnezu, żelaza i miedzi, a także witaminy K oraz witamin z grupy B. Ważną zaletą suszonych owoców jest wysoka w nich zawartość przeciwutleniaczy chroniących przed szkodliwym działaniem wolnych rodników, które przyczyniają się do powstawania wielu chorób, a także przyspieszają procesy starzenia.
Pamiętajmy jednak o tym, że suszone owoce są dość kaloryczne: 100 gramów dostarcza średnio około 250 - 300 kcal.
Co zrobić? Dodawajmy ich mało, większe, takiej jak suszona śliwka czy morela krójmy na małe kawałeczki, a w miarę możliwości starajmy się zastąpić świeżym wariantem, który zawiera więcej wody, a mniej cukru.