Na całe dwa tygodnie pożegnałam się na stałe z takimi produktami jak: pizza (zdarzało mi się jeść ją raz w tygodniu, najczęściej w weekend), przetworzone węglowodany takie jak. chleb czy makaron (te z kolei jadłam średnio 3 razy w tygodniu). Dodatkowo wyeliminowałam w większości nabiał, który powodował nie tylko wzdęcia, ale również optycznie pogrubiał moją sylwetkę. Oczywiście w mojej diecie przez te dwa tygodnie zabrakło glutenu i ziemniaków, co okazało się być dobrym krokiem, bo dzięki temu mój brzuch zaczął wyglądać zupełnie inaczej.
Jak widzicie tych produktów nie było aż tak dużo do wyeliminowania jednak jak możecie się domyślać po kilku dniach marzyłam o węglowodanach! Tutaj mam dla was trik, który świetnie świetnie sprawdzi się wtedy, kiedy napada was chęć na węglowodany. Wystarczy, że zjecie... seler! osobiście uważałam, że seler jest okropny w smaku jednak sałatka z selera i marchewki już taka zła nie jest i rzeczywiście niweluje chęć zjedzenia makaronu czy ziemniaków.
Absolutnie pod żadnym pozorem przez te dwa tygodnie nie wolno pić alkoholu! Po raz kolejny to napiszę, że alkohol to puste kalorie i nie ma na niego miejsca w diecie na 2 tygodnie przed ślubem. Wiem, że może to być ciężkie, bo kiedy stres związany z tą wielką ceremonią narasta od razu nachodzi nas chęć na wypicie prosseco. Jeżeli chcesz jeszcze bardziej wyszczuplić sylwetkę musisz prosseco zastąpić wodą z cytryną i miodem, ewentualnie zieloną herbata, która cię lekko uspokoi.
U mnie cuda działała zielona herbata jaśminowa, która dodatkowo pozwalała mi oczyścić organizm.
No i najważniejsze... kawa. Zrezygnowałam z niej, bo jak wiadomo kawa odwadnia organizm, a tym samym nasze ciało dostaje znak, że musi zatrzymywać wodę. Było strasznie ciężko, bo nie wyobrażałam sobie nie pić kawy, ale tu z pomocą znowu przyszła mi zielona herbata.
Nigdy nie słodziłam kawy ani herbaty, ale nie ukrywam, że do owsianki lubiłam dodać sobie trochę miodu czy syropu klonowego. Nie wspomnę o tym, że kiedy przychodziły "te dni" czasem pozwałam sobie na coś słodkiego. Ostatecznie wyeliminowałam cukier i owsiankę jadłam tylko z owocami, które dodawały mi słodyczy, a zamiast czekolady po raz kolejny wybierałam owoce.
Oczywiście, owoce też zawierają w sobie cukier dlatego zminimalizowałam spożywanie bananów (one mają tego cukru naprawdę sporo!), a zamiast nich wybierałam jabłka, grejpfruty i wszystkie te "wodne", które w swoim składzie zawierają więcej wody niż cukru.
Poniżej przedstawię wam listę produktów, które znalazły się w mojej diecie na 2 tygodnie przed ślubem:
Dieta, dietą, ale nie mogłam zapomnieć o treningu. Poza tym ciężko byłoby mi nie trenować mając z tyłu głowy, że do wielkiego dnia zostało tak mało czasu. Trening robiłam codziennie poza weekendami. Wtedy starałam się maksymalnie odpoczywać i relaksować. Cały stres związany ze ślubem rozładowywałam podczas ćwiczeń. W tym czasie stawiałam na intensywne treningi HIIT, cardio, funkcjonalne i z wykorzystaniem taśm TRX. Chciałam jeszcze bardziej wysmuklić swoją sylwetkę dlatego praktycznie codziennie wykonywałam takie ćwiczenia jak deska, deska ze skrętem tułowia, deska z dotykaniem kolanem łokcia i unoszenie nóg na przemian w pozycji deski. Klasyczny plank i jego odmiany to doskonały sposób na wysmuklenie sylwetki, dlatego że podczas wykonywania tego ćwiczenia mamy cały czas napięte całe ciało.
Czy było ciężko? Było, bez dwóch zdań! Najgorszym momentem było całkowite zrezygnowanie z picia kawy. Ale czy było warto? Oj było! Efekt jest bardzo zadowalający zresztą co widać na załączonym obrazku. Dzień ślubu z pewnością będzie najpiękniejszym dniem w moim życiu, a ja będę czuć się jak prawdziwa gwiazda :)