Artykuł pochodzi z magazynu Tylko Zdrowie do kupienia w każdą środę z Gazetą Wyborczą.
Fot. Tylko Zdrowie
"Demoniczny relaks, który zagraża życiu wiecznemu", "nagły stan szczęścia" i "spontaniczne uczucie głębokiego orgazmu" - tak ultrakatolicki portal Fronda.pl próbuje obrzydzić Polakom jogę. Kampania odniosła odwrotny skutek - teraz wszyscy chcą wiedzieć, czy joga rzeczywiście działa na umysł i ciało. Działa jak diabli.
Zaczęło się na początku lipca. Fronda.pl apelowała: "Zachęcamy poznaniaków, by przyszli i wyrazili swoje niezadowolenie z faktu, że promuje się mieszkańcom miasta demoniczny relaks, który zagraża życiu wiecznemu". Dziennikarzy Frondy oburzyły otwarte dla wszystkich ćwiczenia w parku. Do bojkotu jogi chętnych zabrakło, a na ćwiczenia pod gołym niebem przyszły tłumy.
Wtedy portal zabrał się do opisywania szkodliwości jogi. Lista zagrożeń jest długa: drgawki, niepokój, fale gorąca, ale złem mają być też uczucie szczęścia i spontaniczne orgazmy. I znowu fiasko - bo trudno o lepszą reklamę zajęć jogi. Czy joga naprawdę wzmaga doznania seksualne i zwalcza smutek? Czy portal ma rację?
- U żadnego z moich uczniów nigdy nie zauważyłam "dziwnych zachowań ciała bez udziału woli" - mówi Kasia Bem, dyplomowana nauczycielka jogi z długoletnim stażem. Obserwuję natomiast zwiększenie elastyczności ciała, poprawę zakresu ruchu, zmniejszenie napięć, polepszenie ukrwienia w całym ciele, usprawnienie pracy metabolizmu oraz korekcję kręgosłupa. Nie ma w tym nic dziwnego - tak właśnie działa joga na nasz organizm.
Jeśli do tej pory nie mogliście się schylić przez ból pleców, a po regularnych ćwiczeniach jogi możecie, to rzeczywiście "zatrzymywanie się w dziwnych pozycjach", których do tej pory nie znaliście, może was niezmiernie zdziwić.
Podobnie jak inne zmiany, które zachodzą w ciele. Regularna praktyka jogi działa bardzo wszechstronnie na organizm, w ogromnym stopniu poprawia jakość życia osób, które mają kłopoty z ruchem (szczegóły poniżej w tekście "Naukowcy o jodze: to działa!"). I to może wydawać się na początku zaskakujące.
Tak, głosy w głowie są na porządku dziennym u praktykujących. Ale spokojnie! To zazwyczaj są ich własne myśli. Tak naprawdę wszyscy je słyszymy cały czas, ale nigdy "wyizolowane". Kasia Bem tłumaczy to tak: - Żyjemy w świecie, w którym poddawani jesteśmy nadmiernej stymulacji zewnętrznej. Bodźce, na jakie jesteśmy codziennie narażeni, są przytłaczające. Stres, pośpiech i zgiełk skutecznie odcinają nas od chwil, w których przebywamy sami ze sobą w ciszy i spokoju. Jeśli nagle trafimy na pełne skupienia ćwiczenia jogi, rolę "głosów w głowie" mogą odegrać nasze własne myśli.
Jeśli chodzi o widzenie światła, to też jest ono jak najbardziej możliwe, jeśli joga jest połączona z medytacją. Trzeba pamiętać, że medytacja i joga nie zawsze idą w parze, a medytacja nie jest praktyką przypisaną wyłącznie jodze. Medytacje zen, ignacjańskie czy świeckie też mogą wywołać takie fizyczne doznania. - Niezależnie od tradycji, w której medytujemy, proponowałabym skupienie się na badaniach naukowych, a nie na sensacyjnych doniesieniach - mówi Kasia i przywołuje naukowe ustalenia.
Naukowcy z uniwersytetów Yale i Harvard stwierdzili, że mózg dzięki medytacji (tak samo jak nasze mięśnie dzięki asanom - pozycjom jogi) staje się większy. Medytacja wpływa na wzrost tkanek kory mózgowej w częściach odpowiedzialnych za odbiór i analizę informacji z narządów zmysłów oraz podtrzymanie świadomości, skupienia, koncentracji i uwagi. Struktura mózgu zmienia się już po dwóch miesiącach codziennej 30-minutowej medytacji. Według badań przeprowadzonych w bostońskim Massachusetts General Hospital największe zmiany zachodzą w hipokampie, czyli w części, która odpowiada za zdolność uczenia się, samoświadomość, uczucia i introspekcję.
Według Richarda Davidsona, amerykańskiego naukowca, medytacja zwiększa aktywność lewej półkuli mózgu odpowiedzialnej za pozytywne emocje i doświadczenia emocjonalne, co przekłada się na wyższy poziom satysfakcji z życia, polepszenie samopoczucia i zmniejszenie napięcia.
Podsumowując: medytację możemy traktować jak trening mózgu. Dzięki niej będziemy nie tylko skuteczniej zapamiętywać i przetwarzać informacje, łatwiej będziemy radzić sobie ze stresem, ale także na dłużej zachowamy jego młodość. Z tego względu chyba warto poświęcić jej chociaż chwilę, nawet jeśli przy tym czasem zobaczymy "kolorowe światło".
- Jeśli chodzi o "spontaniczne przyspieszenie myśli, ich spowolnienie lub zupełne zatrzymanie", to spróbuj na chwilę zamknąć oczy i zacznij spokojnie oddychać. W ciągu pięciu minut właśnie tego doświadczysz - taka jest natura umysłu i dokładnie takie procesy tam zachodzą - mówi Kasia Bem.
Jeśli chodzi o depresję, niepokój czy lęk - joga je leczy. Działa jako naturalny antydepresant, który organizm wytwarza sam. Dzieje się tak dzięki obecnemu w mózgu kwasowi gamma-aminomasłowemu (GABA), którego ilość - według badań przeprowadzonych w 2007 roku na uniwersytecie w Bostonie - joga zwiększa. Wyższy poziom GABA pozwala nam zrelaksować się, dobrze spać i zwiększyć ogólną sprawność umysłową. "Nagła nienawiść" w żadnym wypadku nie jest wynikiem praktyki jogi. - Joga często opisywana jest jako ścieżka akceptacji, nieosądzania, otwartości i tolerancji. Jej pierwszą zasadą etyczną jest brak przemocy wobec wszystkich istot. Trudno dopatrywać się w tym nienawiści - komentuje Kasia.
Te wszystkie odczucia mogą towarzyszyć jodze, jednak nie w ekstremalnym stopniu. Tak jak nie biegamy z kontuzją kolana, tak też nie praktykujemy wtedy jogi, gdyż może nas to narazić na ból. Jeśli ktoś ma niezaleczony jakikolwiek stan zapalny, to powinien najpierw udać się do lekarza i poddać się leczeniu.
Jeśli trafimy na jogę "zza biurka" lub prowadzimy siedzący tryb życia i nie jesteśmy przyzwyczajeni do jakiejkolwiek formy ruchu, to rozciąganie sztywnych mięśni i więzadeł może się wiązać z uczuciem dyskomfortu czy nawet bólu. Poza tym intensywny wysiłek w każdej aktywności fizycznej przyśpiesza oddech i może rozgrzać ciało w stopniu odbiegającym od normy. Szkoda, że tak mało z nas zna ten - tak naprawdę przyjemny - stan.
Uczucia ciepła czy nawet gorąca mogą być związane także z wykonywaniem specyficznych oddechów. Oddech w zależności od techniki, którą stosujemy w ćwiczeniach, rozgrzewa lub schładza organizm. Techniki oddechowe mają silne oddziaływanie na organizm, dlatego należy wykonywać je pod okiem doświadczonego nauczyciela. Natomiast u kobiet po 40. roku życia dochodzą objawy menopauzy, które także wywołują objawy ciepła i gorąca, ale to nie ma nic wspólnego z jogą.
Jeśli kogoś niepokoi uczucie ciepła i zimna, mrowienie czy bóle, powinien po prostu przerwać wykonywanie danego ćwiczenia lub wykonać pozycję w miarę swoich możliwości. Warto też pamiętać o przeciwwskazaniach do uprawiania jogi. Mogą to być wspomniane już kontuzje, stany zapalne, a także problemy z układem oddechowym, kardiologiczne, niestabilność emocjonalna, problemy z psychiką.
Już po "pierwszym razie" z jogą możemy poczuć się lepiej. Chodzimy wyprostowani (jakby ktoś pociągał nas do góry za niewidzialny sznurek), łatwiej i spokojniej nam się oddycha, znika poirytowanie i negatywne nastawienie do świata. Piszę z własnego doświadczenia. Byłam, ćwiczyłam i polecam wszystkim. Nawet tym, którzy łapią się za guzik na widok kominiarza i spluwają przez lewe ramię. Trzy razy.
Szczęście, spokój i radość to stany przypisywane jodze. To także dzięki temu joga ma tylu zwolenników! Dlaczego tak się dzieje? Kasia Bem tłumaczy: - Joga poprawia nastrój - to dowiedzione naukowo - gdyż jej ćwiczenie, tak jak każdy rodzaj ruchu, podnosi poziom endorfin we krwi, czyli tzw. hormonów szczęścia. Ich niedobór natomiast sprzyja zaburzeniom nastroju, drażliwości i apatii. Dodatkowo po praktyce jogi jesteśmy spokojniejsi, dotlenieni, zrelaksowani, zrównoważeni i zadowoleni. To żadna tajemnica, tylko całkowicie naturalna reakcja fizjologiczna organizmu.
Z orgazmem to nie taka prosta sprawa. Musimy rozczarować wszystkie kobiety spragnione głębokich doznań, które w tym momencie szukają zajęć najbliżej domu. Orgazm nie będzie nam tak po prostu dany na zajęciach. Ale...
"Spontaniczny głęboki orgazm" może się zdarzyć na przykład za sprawą przystojnego nauczyciela jogi. Jeśli oczywiście będziemy o nim intensywnie myślały.
Bo orgazm można przeżyć od samego myślenia. Albo podczas relaksu czy we śnie. Zawsze wtedy, kiedy wyłączona jest nasza kontrola. Wyjaśniała to dr Alicja Długołęcka, edukatorka seksualna, w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów": "Ośrodki odpowiedzialne za reakcje seksualne w mózgu wysyłają sygnały do ośrodków niżej i na poziomie genitalnym kobieta zaczyna reagować. (...) Niektóre kobiety, które są bardzo zakochane i myślą o partnerze, są w stanie to przeżyć. Lub w relacji psychicznie intymnej, ale takiej bez dotykania. W pewnych sytuacjach patrzenie sobie w oczy i tajemne słowa mogą być stokroć bardziej stymulujące niż nie wiadomo jak wprawny penis lub dłoń".
Czyli teoretycznie stan głębokiego relaksu i rozgrzane asanami ciało mogą doprowadzić do orgazmu.
Szybciej zobaczycie za to, że po seansach jogi poprawiają się doznania erotyczne. - Asany sprawiają, że wszystkie narządy wewnętrzne, w tym te uczestniczące w przeżywaniu orgazmu, są lepiej ukrwione, co jak wiadomo, polepsza jakość doznań w seksie. Praktykując m.in. ashtanga jogę (stałe, dynamiczne sekwencje ćwiczeń), trzymamy tzw. mula bandhę, co w uproszczeniu można by porównać do ćwiczenia mięśnia łonowo-guzicznego, zwanego inaczej mięśniem Kegla. Ćwiczenia mięśnia Kegla mają na celu wzmocnienie i naukę kontrolowania mięśni dna miednicy. Jak wiadomo, wzmocnione i bardziej elastyczne mięśnie zwiększają satysfakcję seksualną kobiet - mówi Kasia Bem. Dodaje, że nauczyciele jogi doceniają te ćwiczenia jednak przede wszystkim dlatego, że pomagają walczyć z powszechną dolegliwością, jaką jest wysiłkowe nietrzymanie moczu czy występujące przy przekwitaniu opuszczanie narządów miednicy.
Kasia Bem to dyplomowana nauczycielka jogi, oddechu i medytacji w systemach Sivananda Jogi (drugi stopień specjalizacji), Ashtangi Jogi i Sri Sri Jogi oraz RYT 500. Autorka programów: "Detoks z jogą naturalnie!", "Potęga ciszy", "Joga dla twarzy".
Więcej na www.namastejoga.pl
Artykuł pochodzi z magazynu Tylko Zdrowie do kupienia w każdą środę z Gazetą Wyborczą
Fot. Tylko Zdrowie