Treningi gwiazd - jak przygotowywali się do trudnych ról?

Są takie role w życiu aktora, że talent i umiejętności aktorskie mogą nie wystarczyć - na potrzeby roli, trzeba wystawić ciało na ciężką próbę morderczych wręcz treningów. Zobacz, jak poradzili sobie z tym Russell Crowe, Brad Pitt, Colin Farrell, Matt Damon, Jake Gyllenhaal i Gerard Butler.
gladiator gladiator Gladiator - tej wiosny TVP kusi widzów hitem z 2000 roku ...

Russell Crowe

Dołącz do nas na Facebooku


Na planie filmowym nie pozwala sobie na żadne kompromisy. Tego aktora interesuje jedynie efekt końcowy i biada temu, kto w międzyczasie staje mu na drodze. Pracę traktuje bardzo poważnie. Przed zdjęciami wciąż musi tyć lub szybko chudnąć, szczególnie że gra role, które niejednokrotnie wymagają od niego ogromnej zręczności i wyrzeźbionego ciała.

Każdej roli poświęca się bez reszty - gdy musiał przytyć, zastosował specjalną dietę i w ciągu 6 tygodni przybrał znacznie na wadze, nauczył się grać na skrzypcach, przeszedł profesjonalny trening bokserski. Punktem zwrotnym w jego karierze był film "Gladiator", który zagwarantował mu popularność i statuetkę Oscara. Przygotowując się do roli, postawił właśnie na trening bokserski.

Aktor jest zdania, że ludzie stosujący diety w celu zrzucenia nadwagi powinni zająć się boksem, ponieważ, według niego, to metoda znacznie bardziej skuteczna. Zagrał zresztą w filmie "Cinderella Man" o legendarnym bokserze Jimie Braddocku i jest przekonany, że doskonałą kondycję zapewniły mu właśnie długie godziny spędzone na ringu.

Colin Farrell

Colin Farrell - mężczyzna fatalny. Irlandczyk, który znany jest ról w takich filmach jak: "S.W.A.T.", "Miami Vice" czy "Phone Booth" oraz z tego, że jest niepoprawnym kobieciarzem. Pali, nie stroni od alkoholu i narkotyków. W swych rolach prezentuje się znakomicie, ale jest bardzo leniwy i po prostu nie znosi ćwiczeń. W jego przypadku nie ma mowy o systematyczności. Na dodatek cierpi na chroniczną bezsenność.

Dziwny wydaje się fakt, że mimo tego wszystkiego wciąż wygląda fantastycznie.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że aktor ciężko pracuje nad swoim ciałem. Jednak prawda jest taka, że to głównie, dzięki angażom do kolejnych produkcji i wymagającym rolom Colin bierze się do pracy. Najbardziej lubi boks, bo siłownia go nudzi. Aktor wybiera dyscypliny, w których może korzystać z własnej masy ciała, rzadziej te, które mają za zadanie poprawić kształt mięśni. Niejednokrotnie jednak grał w filmach, które właśnie tego od niego wymagały. Z pewnością dotyczyło to ról w filmach "Alexander" czy "Miami Vice". Wówczas aktor stawiał na siłownię. W przerwach - bieżnia. Bo bieganie jest najlepszym sposobem na szybkie poprawienie kondycji, której Colinowi brakuje.



Gerard Butler

Film "300" odbił się w świecie kina głośnym echem. Gerard Butler, odtwarzający w nim króla Leonidasa, miał jedynie 4 miesiące, by przygotować się do roli. Przez ten czas trenował znacznie ciężej niż zawodowi sportowcy. Kiedy dowiedział się, że to właśnie jego wybrano, od dobrej formy był daleki, a czasu miał niewiele. Dlatego wyczerpujący trening był niezbędny, by wygrać wyścig z czasem i zbudować posturę godna legendarnego wojownika.

Aktor zwrócił się wówczas po pomoc do byłego wspinacza Marka Twighta, który bazując na własnym doświadczeniu nauczył Butlera, że trenować należy tak, jakby od tego zależało życie ćwiczącego. - Właściwie to mdłości powinieneś dostawać już na samą myśl o tym, co cię czeka na treningu - mówił aktorowi.

Wszystko oczywiście musiało nabrać podwójnego tempa. Program ćwiczeń aktor nazwał "spartańskim treningiem 300 powtórzeń". Dokładniej rzecz ujmując: Butler bez przerw między poszczególnymi ćwiczeniami robił: 25 podciągnięć na drążku, 50 powtórzeń martwego ciągu ze sztangą ważącą 60 kg, 50 pompek, 50 podskoków na podwyższenie o wysokości ok. 60 cm, 50 scyzoryków z dotknięciem nogami sztangi, 50 podrzutów jednorącz hantli o wadze 16 kg oraz - na koniec - znowu 25 podciągnięć na drążku.

To jednak nie wszystko. Połączono to z treningami charakterystycznymi dla strongmanów, takimi jak na przykład przetaczanie opony czy gimnastyczne ćwiczenia na kółkach.

5 tygodni przed rozpoczęciem zdjęć do filmu Butler miał dodatkowe zajęcia z wenezuelskim kulturystą Franco LiCastro. Celem było wyrzeźbienie sylwetki, tak by wyglądała na nieco przerysowaną.

Niestety: efekty tak morderczego treningu nie mogły pozostać bez wpływu na funkcjonowanie ciała. Butler przetrenował organizm i po zakończeniu zdjęć musiał udać się na przymusowy 8-miesięczny urlop.

Świetna sylwetka jeszcze tego lata! Trener radzi

Jake Gyllenhaal

Jake Gyllenhaal przygotowując się do roli w filmie "Książę Persji" również nie miał łatwego zadania.

Aktor intensywnie ćwiczył z trenerem personalnym i byłym komandosem Simonem Watersonem, dla którego liczył się nie tyle wygląd Jake'a, ile jego sprawność. W filmie aktor miał przecież władać ciężkim orężem, z którym musiał bardzo zwinnie sobie radzić. Jak dowiadujemy się z magazynu "Mens Health", Jake trenował w kamizelce ważącej 10 kg, a ćwiczenia kardio najczęściej odbywały się na piachu. Jego trening składał się z dwóch części. Pierwsza to właśnie intensywny trening kardio, drugą stanowiły ćwiczenia plyometryczne.

Jeśli nie wiecie, czym są, obejrzyjcie to wideo:

Matt Damon

"Tożasamość Bourne'a", ekranizacja książki Ludluma, to już film kultowy. Mistrzowską rolę odegrał w nim Matt Damon. Jason Bourne, agent przeszkolony, by zabijać gołymi rękami - do tej roli musiał się odpowiednio przygotować. Gra przecież profesjonalnego zabójcę, który z początku nie zdaje sobie sprawy, dlaczego posiada nadzwyczajne umiejętności.

Rola wymagała 12 miesięcy intensywnych przygotowań. Pierwsze 6 to przede wszystkim nauka różnych sztuk walki. Kolejne 6 miesięcy to intensywne treningi boksu.

Producenci wymagali, by Bourne miał wyuczony, mechaniczny niemal chód, by był nie tylko szybki w swych ruchach, ale by nie było widać, że go męczą. Wydajność liczyła się ponad wszystko - mówił Matt Damon w wywiadzie dla CNN - To naprawdę działa - komentował aktor - czułem ogromną różnicę w sposobie, w jaki moje ciało zaczęło mimowolnie funkcjonować. To było naprawdę interesujące doświadczenie.

Po tym wszystkim nadszedł czas na trening z bronią.

Mimo że w "Tożsamości Bourne'a" na ekranie trzymam broń może łącznie 20 sekund, był to ogromny zwrot w moich przygotowaniach. Nie jest łatwo będąc człowiekiem, który ma pierwszy raz w życiu broń w ręku, wyglądać tak, jakby była ona przedłużeniem jego własnej ręki. Te 20 sekund było efektem kilkuset godzin nagrywania.

Kiedy Matt Damon niemal do perfekcji opanował boks i był już w naprawdę świetnej formie, nie był pewien, czy chce zrobić drugą część.

Kiedy skończyliśmy zdjęcia do pierwszej części, nie chciałem, by sugerowano mi, że jestem zobowiązany do tego, by robić kolejną część - mówił Damon. - Kolejne części nie miały powstać tylko dlatego, że mamy scenariusz i że w branży twierdzą, że to się sprzeda.

Dziś już wiemy, że ciężka praca się opłaciła, a filmy z Mattem Damonem jako Bournem były kinowym hitem.


Brad Pitt

Z postaci granych przez Brada Pitta, niejedna rola budziła w żeńskiej części publiczności okrzyki zachwytu. Jedną z tych najbardziej dla aktora pracochłonnych okazała się rola Achillesa w filmie "Troja".

Brad miał tylko 7 miesięcy na zbudowanie odpowiedniej masy mięśniowej. Podczas kręcenia, przez cały czas musiał utrzymywać formę, bo różne fragmenty filmu były kręcone w różnym czasie. Sam Pitt twierdził w jednym z wywiadów, że trening, który został wówczas dla niego opracowany, był najbardziej morderczym programem ćwiczeń w jego życiu.

W scenariuszu znalazły się wskazówki, które świadczyły o tym, że historyczna postać Achillesa była dobrze zbudowana, ale nie nadmiernie umięśniona. Nie miał wyglądać jak kulturysta. Wcale nie chodziło o to, by rozbudować ręce i ramiona kosztem mniejszych barków i pleców. To nie bicepsem miał imponować. Najważniejsze miało być wyrzeźbione proporcjonalnie ciało. Brad miał jak najbardziej przypominać postać z mitologii greckiej. Okazało się to niełatwym zadaniem.

Treningi przebiegały dwuetapowo. Część pierwsza to ćwiczenia, które miały wspomóc spalanie tkanki tłuszczowej. Później miał skupić się na rzeźbieniu ciała. Brzmi banalnie, ale wcale takie nie było. Przez 4 miesiące Brad pracował nad fazą pierwszą, unikając ćwiczeń siłowych, które mogły przyczynić się do budowania masy mięśniowej w niewłaściwych miejscach. Zamiast tego ćwiczenia miały stymulować i łączyć górne i środkowe mięśnie pleców i ramion oraz górnej części klatki piersiowej. Wszystko to wraz z umiarkowanym treningiem typu kardio miało stać się pierwszym krokiem przygotowującym go do dalszej części programu treningowego.

Druga faza to 3 miesiące intensywnego wysiłku, mającego wpływ na "utwardzenie" sylwetki. Utrzymanie przez cały czas wyrzeźbionego ciała, odpowiedniego rozmiaru i gęstości mięśni okazało się najtrudniejszym zadaniem. Jest to problem wielu kulturystów - chociaż rozmiar rośnie, gęstość rzeczywistych mięśni maleje. Ilość włókien mięśniowych pozostaje względnie taka sama, dopóki nie nabiera "wody". Mięsień staje się większy, ale zmniejsza swoją jędrność. Chcąc dodać im gęstości, w drugim etapie powinno się wybierać ćwiczenia, które docelowo będą budować mięsień, a nie zwiększać ilość płynów wokół niego. Zapewnią to zestawy pompek, treningi z hantlami z krótkimi odpoczynkami pomiędzy seriami oraz treningi interwałowe.

Mechanika drugiego etapu może być myląca, ale tylko na początku. Ważne jest wzmocnienie wytrzymałości i twardości mięśni. Duża ilość powtórzeń ma z kolei służyć uzyskaniu większej gęstości naczyń włosowatych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.