Przyjęło się sądzić, że chrapią tylko mężczyźni z rozwiniętym "mięśniem piwnym". Nic podobnego - chrapią też kobiety (również szczupłe), a nawet dzieci. Odpowiedzialne za te nocne koncerty jest zwiotczenie mięśni gardła w czasie snu , co zwęża drogi oddechowe. W efekcie, do płuc dociera coraz mniej powietrza i chrapiący człowiek po prostu zaczyna się dusić. W odpowiedzi na tę sytuację, mózg nasila pracę mięśni oddechowych, ale im usilniej chrapacz próbuje wciągnąć powietrze, tym bardziej blokuje się przepływ powietrza przez gardło. Po pewnym czasie stężenie tlenu we krwi spada do tego stopnia, iż człowiek zaczyna się dusić i mózg ogłasza alarm: zagrożenie życia! W tym momencie mięśnie gardła mocno się napinają - po czym następuje głębokie i głośne zaczerpnięcie powietrza. Wszystko to wyrywa chrapiącą osobę ze snu, choć świadomie zwykle ona tego nie rejestruje. W ciągu sześciu-ośmiu nocnych godzin takich wybudzeń może być nawet 300! Odgłosy tej "walki o oddech" zadręczają partnera, innych domowników, a nawet sąsiadów, wpędzają ich bowiem w nerwicę i bezsenność. Jednak to chrapacz najboleśniej odczuwa tego skutki.
Objawy permanentnego niedotlenienia organizmu w godzinach nocnych dają się zauważyć w ciągu dnia. Są nimi:
Uwaga: pierwsze pięć ww. objawów dotyczy też niewyspanego wciąż łóżkowego partnera chrapiącej osoby!
U ludzi chrapiących przez dłuższy czas często rozwija się przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP), która upośledza życie podobnie jak nieleczona astma, ale leczyć ją jest znacznie trudniej. Charakterystyczny dla POChP jest tzw. bezdech senny (jego mechanizm opisaliśmy powyżej) zwiększający radykalnie zagrożenie zawałem serca i udarem mózgu. Często w wyniku bezdechu pojawia się też nietolerancja glukozy napędzająca otyłość i stanowiąca wstęp do cukrzycy typu II (insulinoniezależnej). Dlatego chrapanie wymaga bezwzględnie odwiedzin u lekarza!