Problem depresji jest poważny na całym świecie. W Stanach zjednoczonych z tą chorobą zmaga się aż 6 milionów mężczyzn. Wielu z nich poleca się regularne ćwiczenia, których celem jest zmniejszenie uczucia niepokoju i poprawa samopoczucia. Okazuje się jednak, że wcale nie trzeba biegać, czy przewracać tony na siłowni, by zmniejszyć szansę na to, że depresja nas dosięgnie.
W najnowszym wydaniu Mental Health and Physical Activity opublikowano ciekawe badania. Na początek wyjaśnijmy sobie najważniejszą kwestię: dlaczego dziś mowa wyłącznie o mężczyznach? Otóż dlatego, że depresja w ich wypadku, przejawia się nieco inaczej. Kobiety zazwyczaj są smutne, przygnębione, nie mają chęci do życia. Panowie z kolei, ponieważ z zasady nie lubią się otwierać i rozmawiać o emocjach, częściej bywają poirytowani, poddenerwowani, wybuchowi, agresywni.
Przy depresji często sugeruje się leczenie farmakologiczne połączone z terapią. Specjaliści twierdzą jednak, że w przypadku łagodnych odmian choroby warto leki wymienić na ruch. Do tej pory przeprowadzono wiele eksperymentów, które wykazały, że regularne uprawianie sportu ma korzystny wpływ na nasze samopoczucie. Zazwyczaj mówi się jednak o takich rodzajach aktywności jak: bieganie, trening siłowy, pływanie, gry zespołowe. Okazuje się jednak, że nawet spacer z psem może znacznie zmniejszyć ryzyko depresji.
Codzienne spacery z psem są w stanie zdziałać cuda. Warto wykorzystać każdą okazję do tego, by się przejść. Jeśli pracujesz daleko, zaparkuj samochód kilka przecznic wcześniej. Zamiast na piwo, umów się z kolegą na spacer. Będzie taniej i zdrowiej niż miałoby to miejsce w przypadku leczenia farmakologicznego.